Tureckie zwierzęta uliczne między miłością a kontrowersją. Co się naprawdę dzieje?

kot w turcji

Jestem wielką fanką kotów i mieszkanie w Turcji to dla mnie pod tym względem prawdziwy raj. Niemal wszędzie – w kawiarni, na ulicy, w parku czy nawet w sklepie – widoczne są tutaj koty. O ile tylko pamiętam, noszę przy sobie małe paczuszki karmy, albo dokarmiam kociaki mieszkające pod moim blokiem. W telefonie mam prawdziwe archiwum kocich zdjęć. Kiedy kot siada mi na kolanach podczas popołudniowej kawy na mieście, nie odmawiam głasków, chociaż ubranie mam pobrudzone od kociej sierści… Przez lata mieszkania w Alanyi przyzwyczaiłam się, że zwierzęta uliczne – bo nie tylko koty, ale i psy – to po prostu część tureckiego krajobrazu, akceptowana i kochana część codzienności.

Warto od razu zaznaczyć: w Turcji koty są nazywane „uliczne”, a nie „bezdomne” jak w Polsce. To nie jest tylko kwestia nazewnictwa. W Polsce bezdomny kot to zwierzę porzucone, nieszczęśliwe, któremu brakuje domu. Tu? Koty mają swoje miejsce – należą do ulicy, do dzielnicy, do społeczności. Są częścią miasta na równi z mieszkańcami.

Turcja od lat znana jest z wyjątkowego podejścia do zwierząt ulicznych, szczególnie kotów. Jednak sytuacja ta drastycznie się skomplikowała w 2024 roku, kiedy parlament uchwalił kontrowersyjną ustawę dotyczącą bezdomnych psów. To co przez lata było symbolem współżycia ludzi ze zwierzętami, nagle stało się polem ostrej batalii politycznej i społecznej.

Ostatnio otrzymywałam w tej sprawie alarmujące wieści od moich czytelników w Polsce, którzy mówili o bardzo dużym poruszeniu w polskich mediach właśnie na ten temat. Postanowiłam więc dokonać własnego researchu i sprawdzić, co naprawdę dzieje się z tureckimi zwierzakami – kotami, ale też psami, których sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana.

Polka w Turcji – autorka bloga Tur-Tur, uśmiechnięta, w plenerze podczas podróży

Cześć! Jestem Agata. Od 20 lat mieszkam i pracuję w Turcji, w śródziemnomorskiej Alanyi. Dzięki mojej działalności tysiące Polaków zachwyciło się Turcją i pozbyło obaw i stereotypów o tym kraju. Piszę poradniki, nagrywam filmy i prowadzę w Turcji własne biuro podróży.


Ustawa masakry – dramat czterech milionów psów

A zatem, od początku. 30 lipca 2024 roku turecki parlament przyjął przepisy, które aktywistów na rzecz praw zwierząt oburzyły. Nazwali je wprost „ustawą masakry” i trudno się dziwić, gdy spojrzy się na same liczby.

Według ogólnodostępnych danych, w Turcji żyje około czterech milionów bezdomnych psów. Kraj dysponuje jedynie 322 schroniskami o pojemności łącznie 105 tysięcy miejsc. Łatwo policzyć, że dla 97 procent psów po prostu nie ma miejsca…

Społeczeństwo tureckie w momencie wejścia ustawy głośno i zdecydowanie wyraziło swój sprzeciw. Badanie firmy MetroPOLL pokazało, że tylko 2,7% Turków popiera eutanazję jako rozwiązanie. Aż 79% chce, żeby psy trafiały do schronisk, a 63% uważa, że państwo powinno znaleźć humanitarne rozwiązanie tej sytuacji. Co ciekawe… 22% badanych w ogóle nie postrzega bezdomnych zwierząt jako problemu.

Co więcej, według ustawy, burmistrzowie, którzy nie będą jej egzekwować, mogą trafić do więzienia nawet na dwa lata. To szczególnie uderza w opozycyjną CHP, która wygrała wybory w największych miastach, w tym w Stambule, i publicznie odmówiła stosowania przepisów. Podobnie jest w Alanyi, gdzie również rządzi CHP.


Turcy i uliczne zwierzęta – dotychczasowe prawo

Warto wspomnieć, że wspomniana ustawa z 2024 roku nie powstała ot tak, „z niczego”. Na pewno jesteście ciekawi jak sytuacja wyglądała wcześniej. Od 2004 roku obowiązywało w Turcji prawo o ochronie zwierząt, które nakazywało gminom wyłapywanie bezdomnych zwierząt, ich sterylizację, szczepienie i wypuszczanie z powrotem w to samo miejsce. System ten nazywany jest CNVR – „łap, sterylizuj, szczep i wypuść”. Eutanazja była generalnie zakazana, z wyjątkiem ściśle określonych przypadków medycznych.

Problem w tym, że to prawo istniało głównie na papierze. Wykopałam informacje, że z 1389 gmin w Turcji około 1200 nie zbudowało w ogóle schronisk przez te 20 lat. Ponad 1000 gmin nie przeprowadziło ani jednej sterylizacji. To doprowadziło do niekontrolowanego wzrostu populacji bezdomnych psów i narastającej frustracji społecznej. Psy stanowiły w niektórych miejscach zagrożenie. Rząd argumentował, że skoro stary system nie działa, potrzebne są radykalne zmiany. Z kolei jego przeciwnicy wskazywali, że problem nie leży w samym prawie, ale w braku jego egzekwowania i finansowania. Jak zresztą często w Turcji.

Z kolei w 2021 roku Turcja zrobiła krok naprzód – zwierzęta zostały przedefiniowane z „towarów” na „żywe istoty”, a kary za znęcanie się nad nimi zaostrzono do od sześciu miesięcy do czterech lat więzienia. To był sygnał, że społeczeństwo tureckie chce lepszej ochrony zwierząt. Dlatego ustawa z 2024 roku została odebrana jako krok wstecz.

Okładka półprzewodnika autorstwa Polki w Turcji – praktyczne wskazówki i inspiracje do podróży

Ciekawi Cię Turcja? Sprawdź moją książkę. Idealna do słuchania jako audiobook lub w wersji na czytniki za jedyne 29,99 zł!

Cień historii – tragedia psów z 1910 roku

Żeby jeszcze lepiej zrozumieć skalę emocji wokół nowej ustawy, trzeba cofnąć się do 1910 roku. Wtedy, w czasach Imperium Osmańskiego, ponad 80 tysięcy psów zostało wywiezionych na bezludną wyspę Sivriada w Morzu Marmara i tam pozostawiono je własnemu losowi. Bez jedzenia, bez wody. Zwierzęta ginęły z głodu, a ich skowyt był słyszalny nawet w Stambule… Oburzenie było tak wielkie, że wyspę zaczęto nazywać Przeklętą – i ta nazwa pozostała do dziś. Dla Turków to nie jest zapomniana historia, to wstydliwa trauma. Nic dziwnego, że dzisiejsze plany dotyczące psów wywołują tak gwałtowne reakcje.

Kot kontra pies – co mówi islam?

Wyjątkowa pozycja kota w islamie

Żeby zrozumieć, dlaczego sytuacja psów i kotów w Turcji jest tak różna, musimy sięgnąć do islamu. Dla muzułmanów kot to zwierzę wyjątkowe, co zawdzięczamy prorokowi Mahometowi i jego uwielbieniu dla kotki Muezzy.

Najbardziej znana jest opowieść o tym, jak prorok obudził się pewnego ranka i zobaczył, że Muezza śpi na rękawie jego szaty. By jej nie budzić, odciął rękaw i poszedł się modlić z odsłoniętym ramieniem, co w islamie nie jest dozwolone. Jest też opowieść o tym, jak Muezza uratowała proroka przed ukąszeniem węża. W podzięce Prorok obdarzył koty umiejętnością spadania na cztery łapy. Mawia się też, że Mahomet bez obaw wypił kiedyś wodę z miski, z której wcześniej napił się kot.

Te historie ukształtowały postrzeganie kotów w islamie. Koty są uważane za rytualnie czyste, mogą wchodzić do meczetów, a jedzenie dotknięte przez kota pozostaje halal (czyste). Woda wypita przez kota może służyć do ablucji. Zaleca się, by każdy muzułmanin opiekował się choć jednym bezdomnym kotem. Istnieje nawet powiedzenie: jeśli zabijesz kota, musisz zbudować meczet, aby Bóg ci wybaczył.


Trudna historia psów

Z psami… historia jest zdecydowanie bardziej złożona. W islamie dominuje przekonanie o rytualnej nieczystości psów, szczególnie ich śliny. Naczynie polizane przez psa musi być umyte siedmiokrotnie, raz z użyciem ziemi lub gliny. Pies przechodzący przed wierzącym przed modlitwą może unieważnić modlitwę, a w domu z psem mogą nie wchodzić aniołowie.

Jednak znów jak to w życiu – nie jest to wszystko tak jednoznaczne. Bo choć dzisiaj w islamie dominuje przekonanie o nieczystości psów, historia jest bardziej skomplikowana. Sam prorok Mahomet podobno modlił się w obecności psów, a w hadisach można znaleźć opowieści o tym, jak nagradzał ludzi za dobroć wobec nich. Jest historia o człowieku, który napoił spragnionego psa i został za to wynagrodzony przez Allaha. W Meczecie Proroka w Medynie, drugim najświętszym miejscu islamu, psy swobodnie biegały w czasach Mahometa i przez wieki później. Koran w jednej z sur wspomina nawet o psie towarzyszącym pobożnym wierzącym, którzy schronili się w jaskini – i nie przedstawia go w złym świetle. Wręcz przeciwnie, pies jest tam opisany jako wierny opiekun. To pokazuje, że stosunek do psów w islamie wcale nie zawsze był negatywny.

Psy oznaczają brud i choroby?

Zmiana nastąpiła stosunkowo niedawno – około 200 lat temu, wraz z rozwojem teorii o chorobach zakaźnych. Gdy miasta Azji zaczęły modernizować się i wprowadzać nowoczesne systemy usuwania śmieci, nieświadomie pozbyły się także psów, które przez wieki pełniły rolę ulicznych sprzątaczy, zjadając resztki i odpadki. Problem w tym, że ten historyczny związek psów z śmieciami i nieczystościami przyczynił się do ich negatywnego postrzegania – zaczęto kojarzyć je po prostu z chorobami i brudem.

Dzisiaj w islamie panuje zresztą duża różnorodność opinii na temat psów. Na przykład jedna ze głównych szkół islamu uważa, że sam pies nie jest nieczysty – problemem jest tylko jego ślina. Psy są „dozwolone” do pilnowania domu, polowania i jako psy przewodnicy co zresztą wie każdy, kto kiedykolwiek odwiedził turecką wieś. Coraz więcej współczesnych uczonych promuje bardziej zrównoważone podejście, podkreślając, że współczucie dla wszystkich stworzeń to fundament islamu.


Uliczne psy i koty w Turcji. Moje obserwacje z praktyki.

Mieszkając w Alanyi przez lata, miałam i nadal mam okazję obserwować, jak tureckie podejście do zwierząt wygląda na co dzień. Na południowym wybrzeżu Turcji, w regionie Riwiery Tureckiej, sytuacja zwierząt ulicznych jest stosunkowo dobra w porównaniu z innymi częściami kraju. Z kolei na wschodzie Turcji czy terenach Anatolii „towarzyszyło mi” w podróżach dużo wolno żyjących psów. Czasem były spokojne, czasem spotkania nie były miłe, zawsze zachowywałam spory dystans.

W Alanyi i okolicznych miasteczkach bezdomne psy (jak i koty) są dokarmiane. Ludzie wystawiają im miseczki przed domy i sklepy, zawsze coś dostaną. Mieszkałam kiedyś na wzgórzu Kale, nieopodal słynnego kociarza, którego całe życie kręci się wokół dokarmiania kotów i dbania o nie. Potem widywałam go częściej przy kedi evi, kocim domu, który znajduje się w centrum miasta w parku miejskim nieopodal portu.

Gmina Alanyi dość aktywnie wspiera zwierzęta uliczne. Latem na billboardach wiszą plakaty z napisem: „jedna miska wody, jedna miska jedzenia, czego więcej od ciebie potrzebuję”? W centrum funkcjonuje wspomniany koci dom, jest ich więcej w mieście. To świetna inicjatywa urzędu, o której pisałam przy okazji omawiania atrakcji Alanyi. Lubię zaskakiwać moich turystów lub znajomych prowadząc ich właśnie do kociego domku, który jest inspirującym przykładem podejścia do kotów w tym kraju.

Źródło: https://www.alanya.bel.tr/Haber/10828/KEDI-PARKI–KEDI-EVLERI-VE-BESLENME-NOKTALARI-YAZA-HAZIR

Jednak nie wszędzie jest tak kolorowo. Pamiętam naszą wyprawę na wschód Turcji. Tam sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Psy zdarzały się być niebezpieczne i agresywne. Niestety myślę, że tej agresji nauczyli je ludzie. Te psy ludzi po prostu nie lubią i mają ku temu swoje powody. Na wschodzie panuje silniejsze przekonanie o nieczystości psów, co skutkuje unikaniem kontaktu z nimi, a czasem nawet agresją wobec zwierząt. Zdarzają się przypadki bicia, trucia czy strzelania do bezdomnych zwierząt, o których tak głośno było w mediach. „Niechciane” psy bywają wywożone w góry lub lasy i pozostawiane własnemu losowi, w Alanyi zresztą też miało to miejsce.

Mimo to w dużych miastach jak Stambuł, Izmir czy Ankara psy mają zdecydowanie lepiej. Działa tam system wyłapywania, sterylizacji, szczepienia i wypuszczania. Psy mają kolczyki w uszach oznaczające, że są wysterylizowane i w kartotece. Mieszkańcy aktywnie dokarmiają zwierzęta. W wielu dzielnicach Stambułu, jak Beşiktaś czy Kadıköy, ludzie są bardzo tolerancyjni wobec psów.

Koty – królowie tureckiej ulicy

Podczas gdy psy mają trudno, koty w Turcji żyją jak królowie. Sam Stambuł to królestwo kotów. Szacuje się, że w stolicy zamieszkuje od 125 tysięcy do nawet miliona kotów ulicznych. W jednym z moich starych wpisów blogowych zobaczysz sporo zdjęć stambulskich kotów.

W wielu dzielnicach w tureckich miastach można zobaczyć małe domki dla kotów o których wspomniałam, zwane „kedi evi”. Gminy umieszczają na ulicach automaty, gdzie można kupić jedzenie dla kotów, takie jedzenie zwane „mama” możecie bez problemu kupić w wielu sklepach i marketach. Koty mogą wchodzić do meczetów, sklepów i galerii handlowych. To naprawdę niezwykły widok dla kogoś, kto przyzwyczajony jest do europejskich standardów.

Stambuł ma nawet swoje kocie sławy. Tombili był legendarnym, pulchnym kotem z dzielnicy Kadıköy, który stał się gwiazdą memów. Po jego śmierci w 2016 roku mieszkańcy wystawili mu pomnik w charakterystycznej, leżącej pozie, którą tak uwielbiał….

https://yesilgazete.org/kadikoyun-kedisi-tombilinin-heykelini-caldilar/

Gli była kotką spod świątyni Hagia Sophia, która ma nawet swoje konto w mediach społecznościowych (Instagram).

Swego czasu było głośno o meczecie z „Kocim Imamem”, duchownym słynącym z miłości do kotów, gdzie podczas modlitw koty swobodnie chodzą między wiernymi.

https://www.aa.com.tr/tr/yasam/sahip-ciktigi-kedileri-legende-yikayan-imam-hayvan-sevgisiyle-ornek-oluyor/3723548

Stambuł zwany jest też „Catstantinople”, co jest grą słów od „Constantinopole” (Kotstantynopol zamiast Konstantynopol). Koty kontemplują miasto na każdym kroku: na ulicach, w knajpkach, na ławkach, w sklepach. Kto kiedykolwiek był w Stambule, doskonale poznał to zjawisko.

Kedi: przepiękny film o stambulskich kotach

W 2016 roku powstał przecudny dokument Kedi, który śledzi życie siedmiu stambulskich kotów. Film zdobył uznanie na całym świecie i pokazał unikalne relacje między kotami a mieszkańcami miasta. Poniżej zwiastun.

Z kolei w 2021 roku Elizabeth Lo stworzyła również nagrodzony dokument Stray, który śledzi żeńskiego labradora – mieszańca o imieniu Zeytin przez Stambuł.

„Komu przeszkadzają koty, może tu nie kupować”

Na tym blogu w 2017 roku napisałam artykuł zainspirowany newsem z tureckich mediów. Podczas najostrzejszej od 20 lat śnieżycy w Stambule galerie handlowe i sklepy otworzyły wtedy drzwi dla ulicznych zwierząt. Psy i koty otrzymały koce, kartony do spania, grzejniki przy leżakach, jedzenie i wodę. I nie, to nie była akcja korporacji dbających o image. Małe sklepiki również w niej uczestniczyły. Właściciel jednego z nich umieścił nawet napis na drzwiach: komu przeszkadzają koty, może tutaj nie kupować.

Zaopiekowane psy w Stambule podczas śnieżycy w 2017 roku

Turecka pomysłowość – mamatik

Turecka pomysłowość objawia się też w projektach takich jak mamatik zwany też pugedon. To automaty, które działają na genialnie prostej zasadzie: wrzuca się pustą butelkę lub puszkę, a w zamian automat napełnia miski karmą i wodą dla ulicznych zwierząt. Recykling plus pomoc zwierzakom w jednym. Projekt powstał kilka lat temu i choć automaty pojawiły się w wielu miastach, w tym w Alanyi, to niestety z czasem ich liczba zmalała. Dziś są rzadkością, ale nadal można je spotkać, głównie dzięki wsparciu lokalnych społeczności i organizacji prozwierzęcych.

https://haberalanya.com.tr/images/haberler/2021/06/alanya-belediyesi-nden-sokak-hayvanlarina-mamatik_843f1.jpg

Organizacje prozwierzęce w Turcji i Alanyi

W Alanyi i okolicach działa kilka organizacji i inicjatyw prozwierzęcych, które na własną rękę ratują koty i psy, zostawiają jedzenie, zbierają fundusze na sterylizację. To zarówno Turcy, jak i obcokrajowcy, miłośnicy zwierząt, którzy wzięli sprawy w swoje ręce. Niektórzy prowadzą małe prywatne schroniska na obrzeżach miasta, inni organizują zbiórki na leczenie rannych zwierząt. Są też osoby, które regularnie dokarmiają konkretne „swoje” stada kotów czy psów w określonych miejscach. Ba, czasem piszą do mnie nawet turyści, którzy chcą pomóc jakiemuś zwierzęciu lub zaadaptować je i zabrać do Polski, albo chociaż zabrać do weterynarza. Na ten temat planuję przygotować osobny wpis.

Gmina Alanyi współpracuje z wspomnianymi przeze mnie grupami czy organizacjami przy sterylizacji zwierząt. Jeśli spotkany przez ciebie pies ma kolczyki w uszach, a kot obcięty czubek uszu, to znak, że zwierzak jest w kartotecie i został zaszczepiony.

W całej Turcji działa też kilka dużych organizacji prozwierzęcych. Największą z nich jest HAYTAP (Hayvan Hakları Federasyonu), turecka federacja praw zwierząt z siedzibą w Stambule, która głośno protestowała przeciwko ustawie z 2024 roku. Są też Tales of Istanbul, organizacja założona przez Szwedkę. W Stambule czy innych miastach działają również liczne wolontariackie grupy, które ratują zwierzęta z ulic. Niestety, mimo tych wszystkich starań, jest to kropla w morzu potrzeb.


Liczby, które warto znać

Gdy rozmawiamy o kontrowersyjnej ustawie, warto znać też statystyki dotyczące wypadków z udziałem psów. Rządowy nadawca TRT oraz agencja Anadolu podawały oficjalne dane: w ostatnich trzech latach zgłoszono 10 zgonów, 2389 obrażeń i 6530 ofiar w wyniku ataków bezdomnych psów. Bezdomne psy spowodowały 2666 wypadków drogowych, w których zginęło 37 osób, a 3898 zostało rannych. W ostatnich pięciu latach miało miejsce 3534 wypadki drogowe, w których zginęło 55 osób w wyniku obecności bezdomnych zwierząt.

Te liczby są realne i każda ofiara jest tragedią. Jednak dla kontekstu warto dodać, że w samych tylko pierwszych sześciu miesiącach 2024 roku w Turcji 878 pracowników zginęło w wypadkach przy pracy. To pokazuje, że problem bezdomnych psów, choć rzeczywisty, jest wykorzystywany politycznie w stopniu nieproporcjonalnym do faktycznego zagrożenia. Tymczasem rządowe statystyki były głównym argumentem przy uzasadnianiu kontrowersyjnej ustawy.

Jeśli chodzi o sterylizację, minister rolnictwa twierdził, że 260 tysięcy psów rocznie było sterylizowanych przez ostatnie pięć lat. Między 2004 a 2020 rokiem ponad milion psów zostało wysterylizowanych i zaszczepionych na terenie całego kraju. Mimo to populacja bezdomnych psów wciąż rośnie, co pokazuje, że same sterylizacje bez zmiany mentalności społeczeństwa nie wystarczą.


Polityczny wymiar – o czym naprawdę jest ta ustawa?

Wielu obserwatorów tematu zauważa, że kontrowersja wokół psów służy jako odwrócenie uwagi od prawdziwych problemów Turcji. Inflacja obecnie przekracza 70 procent, rosną koszty życia, podatki. Według badań zaledwie 0,5% Turków uznaje bezdomne psy za najważniejszy problem kraju, podczas gdy prawie 65% wskazuje na ekonomię.

I tu dochodzimy do sedna. Polskie media pełne są szokujących nagłówków: mordy psów, oburzające czyny, wezwania do bojkotu turystycznego Turcji. Kliknięcia rosną, oburzenie narasta. Ale zastanówmy się – komu to służy?

Mam nadzieję, że ten artykuł pokazał, że temat jest dużo bardziej złożony. Że są tu organizacje ratujące zwierzęta, ludzie otwierający sklepy dla zmarzniętych psów, kocie domki i koty wylegujące się spokojnie w meczetach. Że 97% społeczeństwa nie chce eutanazji psów. Po prostu – to nie jest czarno-białe.

Owszem, są oburzające przypadki okrucieństwa wobec zwierząt. Ale… w Polsce też nie jesteśmy idealni! Wiedzą to pracownicy organizacji prozwierzęcych – także w Polsce mają oni ręce pełne roboty. Z kolei bojkotując Turcję – bojkotujesz sklepikarza, który otworzył drzwi dla psów podczas śnieżycy, hotelarza czy restauratora, który zawsze trzyma miski z jedzeniem i wodą dla kotów. Bojkotujesz ludzi z wielkimi sercami, którzy codziennie dokarmiają i dbają o zwierzęta. Czy na pewno o to nam chodzi? Czy może właśnie zostaliśmy wplątani w politykę?


Koty i psy kiedyś i dziś?

Pisząc ten artykuł zorientowałam się, że temat jest bardzo głęboki. Rozpisałam się więc, a i tak go nie wyczerpałam. Być może więc pojawi się ciąg dalszy. Mam już pewne pomysły…
Na koniec dodam, że gdy porównuję Turcję z 2005 roku z tą z roku 2025, ja sama widzę ogromną zmianę, także w temacie ulicznych zwierząt. Wtedy, nawet w Alanyi, mało kto miał zwierzaka w domu, budziło to raczej zdziwienie. Dziś? Coraz więcej osób trzyma koty czy psy w mieszkaniach i nikt się tym nie dziwi. I to nie tylko obcokrajowcy, ale także Turcy! Mentalność się zmienia.

Z drugiej strony nadal większość hoteli w Turcji nie akceptuje pobytu ze zwierzętami. Kiedy podróżujecie na własną rękę z czworonogiem – warto o to dopytać. Powoli pojawiają się jednak hotele im przyjazne.

Bo pamiętajmy, że w Turcji to nie tylko religia dyktuje zachowania. Liczy się zwykłe ludzkie współczucie – lub jego brak. Można powiedzieć więc, że Polacy i Turcy nie różnią się zbytnio. Turcja jest krajem jak każdy inny – są w nim pozytywne i negatywne strony. Także w tej kwestii w obu krajach jest jeszcze wiele do zrobienia.

Mam nadzieję, że wpis wam się podobał. Napracowałam się nad nim 🙂 Będę wdzięczna jeśli udostępnicie go znajomym albo postawicie mi kawę klikając w baner poniżej. A może macie inne doświadczenia lub chcecie coś dodać? Zapraszam do komentowania.

Picture of Agata

Agata

Od 20 lat mieszkam i pracuję w Turcji, w śródziemnomorskiej Alanyi. Jestem pilotką wycieczek, blogerką, youtuberką, pisarką, magistrem kulturoznawstwa. Dzięki mojej działalności tysiące Polaków zachwyciło się Turcją, pozbyło obaw i stereotypów o tym kraju. Od 14 lat współprowadzę biuro podróży alanyaonline.pl

3 komentarze

  1. Dzięki za ten wpis. Nie wiedziałam o ustawie z 2024, mam nadzieję, że władze odzyskają rozum. Ze dwa lata temu, w czasie podróży po południowo-wschodniej Turcji widzieliśmy jak psy są traktowane i mój Chłop poważnie zastanawiał się nad przeszmuglowaniem jednego psiaka do Polski. Skończyło się na dokarmianiu. Co do kotów, odwiedziliśmy Van Kedisi Villasi i wyszliśmy stamtąd z bardzo mieszanymi uczuciami. Wiem, że koty uliczne są hołubione w całej Turcji, ale w ośrodku w Wan tego nie było widać…

  2. Sprawa jest bardzo kontrowersyjna. Bezpanskie psy są liczone w milionach. Nie ma możliwości wszystkich umieścić w schroniskach, nie oszukujmy się. Państwo zaniedbało temat przez brak kontroli. Wiemy jak duże mioty mają zarówno psy jak i koty. Właściciele tych zwierząt również ich wszystkich nie zatrzymują dla siebie. Później głodne i bezdomne wałęsają się hordami stwarzając naprawdę duże zagrożenie. Nie widzisz tego Agata u siebie. Sytuacja jest widoczna na wsi, na drogach w górach. Turcja jest tak piękna a region gdzie ja często bywam wspaniały do wędrówek pieszych …niestety nie korzystam bo jest zbyt niebezpiecznie. Codziennie rodzą się młode i co zrobic z tym fantem? Z bólem serca jestem za radykalnym posunięciem,ale tylko jeżeli prawo będzie egzekwowało od właścicieli aby byli odpowiedzialni za swoje pociechy i kontrolę urodzeń. Pozdrawiam.

    1. Zgadzam się. Tak jak pisałam podczas podróży po wschodzie miałam różne doświadczenia z hordami psów. Natomiast nie zmienia to faktu że obecny hałas w Polsce na ten temat to duże niedoinformowanie i manipulacja faktami. I temu się sprzeciwiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *