Cztery książki z Turcją w tle – recenzje

Polka w Turcji - Codzienność w Turcji widziana oczami Polki mieszkającej za granicą

Dawno nie pisałam o książkach, wyglądałoby że ich nie czytam.

I sporo w tym prawdy.
W sezonie letnim kiedy pracy mam po uszy, kiedy wracam do domu o 22.00, czasem 23.00, na książki nie starcza czasu. Ubolewam nad tym, bo czytanie kocham i mogłabym robić tylko to 🙂 Próbuję więc czasem, otwieram, czytam kilka stron, a potem okazuje się że zasnęłam i jest pierwsza w nocy. Taaak.
Następnego dnia kontynuuję cofając te niby przeczytane strony, bo nic z nich nie pamiętam, i tak w kółko.

To dlatego też niektóre książki rozpoczęte w kwietniu nadal są nie doczytane do końca.

Ale bądźmy szczerzy. Niektóre lektury czytają się po prostu same. Kiedy coś jest napisane świetnie, porywająco, jestem w stanie pokonać zmęczenie, już nie mówiąc o wykradaniu czasu przeznaczonego chociażby na ogarnięcie mieszkania czy inne domowe obowiązki. Dobra książka bije wszystkie inne aktywności życiowe na głowę.

Powiedzcie, że też tak macie 😉

Dzisiaj zatem zapraszam Was na mini recenzje czterech książek z „Turcją w tle”.

Mimo, że nie wszystkie dotyczą stricte Turcji zapewniam, że wszystkie mogą Was zainteresować. Może to jest pomysł na wakacyjną lekturę?

Wszystkie książki możecie kupić online klikając w linki pod recenzjami, są tam podane najniższe ceny. To linki tzw. afiliowane, więc jeśli dokonacie zakupu, dostanę niewielką prowizję 🙂


Ece Temelkuran – Odgłosy rosnących bananów

W tej powieści tureckiej pisarki Turcja pojawia się jedynie w oddali, jako ojczyzna jednej z bohaterek, Deniz, która robi doktorat w Oxforcie (na temat Bliskiego Wschodu zresztą), szukając następnie swojej tożsamości – i miłości – w Paryżu.

Pozostali bohaterowie mieszkają w Bejrucie, m.in. filipińsko-palestyńska służąca, której historię poznajemy dzięki listom pisanym przez jej ojca, lekarza pracującego w obozie dla uchodźców w czasie libańskiej wojny. Albo Marwan, syryjski dozorca, który zakochuje się w tejże Filipince. Jest też Zeynab, starsza kobieta rozdarta między niechęcią do obcokrajowców (głównie uchodźców) a potrzebą pomagania im poprzez zapewnianie pracy albo pan Hadi, który cierpi na zaniki pamięci.

Turecki akcent pojawia się jeszcze w słówku „yani”. Występuje ono w książce często, a jest przecież obecne nie tylko w arabskim ale także tureckim i znaczy… no właśnie trudno powiedzieć co znaczy. To takie słówko-wypełniacz, kiedy nie jest się pewnym tego, co chce się powiedzieć, „naturalnie”, „to znaczy”… może turkolodzy mi pomogą? W powieści jest właśnie symbolem takiego niedookreślenia, niezdecydowania, które przebija w działaniach niektórych bohaterów.

Jednak głównym bohaterem jest Bejrut, miasto, które zawsze chciałam odwiedzić, tym chętniej więc sięgnęłam po tą książkę. Z nim związane są przeplatające się opowieści z punktu widzenia kolejnych bohaterów w nieustannym cieniu wojny – albo przeszłej, albo lęku przed kolejną. Są akapity lub całe rozdziały, kiedy naprawdę czuć tą atmosferę zagrożenia w wypowiedziach lub zachowaniach bohaterów. Bejrut mimo wojennej otoczki jest tu pięknie opisany, jest wyczuwalny i imponujący, jako prawdziwa odwieczna stolica Bliskiego Wschodu.
To co w książce mi się także spodobało to także wyrażony konflikt pomiędzy bliskowschodnim a zachodnim rozumieniem konfliktów, czy ogólnie tamtejszej „duszy”, itp. Z paru cytatów które z książki wynotowałam ten wydał mi się niezwykle trafny:

Przekleństwo Bliskiego Wschodu polegało na tym, że ludzie z zewnątrz nie pojmowali jego sytuacji, zaś ci, którzy się tu znaleźli, nie mogli uwierzyć, że istnieje coś ważniejszego niż jego problemy.

Miałam taki moment podczas lektury że już, już chciałam odrzucić tą książkę, ale jednak przeczytałam ją do końca i ostatecznie moja opinia jest pozytywna, chociaż na kolana nie powala 🙂 Jak się okazuje w życiu wszystkich i tak najważniejsza jest miłość.

Chociaż mam coraz większe wątpliwości do tego, czy powinnam czytać turecką literaturę. To chyba nie mój klimat 🙂

Kliknij żeby zobaczyć najniższe ceny e-booka i książki drukowanej


Stambuł, Stambuł – Burhan Sönmez

Akcja książki o obiecującym tytule toczy się nie tyle w samym Mieście, ile w jednym konkretnym miejscu: w więzieniu w jego podziemiach. Bohaterami jest kilku osadzonych, którzy trafili do tej samej celi. Co jakiś czas jeden z nich prowadzony jest na tortury, a w międzyczasie – żeby nie oszaleć w tych warunkach – więźniowie opowiadają sobie nawzajem historie z życia. Także, żeby nie zmarznąć, bo w celi jest zimno, ogrzewają opowieściami, tuląc się do siebie nawzajem. Historie nie związane są z okolicznościami znalezienia się w więzieniu (to tak, żeby chronić swoje bezpieczeństwo), ale związane są z przeszłością i Stambułem. Niekiedy smutne, niekiedy śmieszne, które pozwalają wyrwać się z ponurych okoliczności. W kolejnych rozdziałach swoje opowieści przedstawiają kolejne osoby.

Muszę przyznać, że mam problem z oceną tej książki. Początek bardzo mnie wciągnął. Historie są jednocześnie ponure, smutne, przepełnione stambulskim hüzünem (to coś w rodzaju nostalgii obecnej tylko w tym mieście), ale jednocześnie dają nadzieję, że bohaterzy wyrwą się z zamknięcia nawet jeśli nie ciałem, to duchem. Opowiadane anegdoty, żarty, i to jak pomagają osadzonym przypomniały mi o wielkiej sile słowa. Ponadto duch Stambułu jest nieustannie obecny, to miasto po prostu czuć, gdzieś za rogiem, podczas gdy my, nawet czytając, czujemy się stłamszeni w czterech ścianach zimnej celi.

I pewnie ten sugestywny opis sprawił, że w którymś momencie odrzuciłam tą książkę i już jej nie dokończyłam. Jestem niestety (albo stety) bardzo wrażliwa na literaturę, szczególnie poruszającą tak poważną tematykę. Nie wytrzymałam tej ciężkiej, dusznej atmosfery… Jeśli jednak Wam to nie przeszkadza to polecam.

Książka jest sprawnie napisana, chociaż jak dla mnie brakuje tu „czegoś”. Trudno mi określić czego.

Kliknij żeby zobaczyć najniższe ceny e-booka i książki drukowanej


Muzułmanie w Europie – Nilüfer Göle

Tę książkę miałam w swojej biblioteczce już od dawna, ale przeczytałam ją dopiero tej wiosny. I żałuję, że tak długo czekałam! Uważam, że jest obowiązkową pozycją dla wszystkich osób zainteresowani islamem, obecnymi tarciami na tle religijnym, różnicami kulturowymi islam-chrześcijaństwo, kryzysem uchodźczym, a przede wszystkim osobom, które nie lubią szufladkowania.
Mi książka pomogła przypomnieć pewne zapomniane fakty, uporządkować moją (całkiem niemałą jednak) wiedzę o islamie. Ponadto samo czytanie sprawiło przyjemność, bo książka jest napisana przystępnym językiem. Mimo naukowego charakteru jest jasna, zrozumiała i uporządkowana. Autorka, pani Göle, jest cenioną turecką socjolożką, która od lat mieszka i pracuje na uczelni Nauk Społecznych w Paryżu.

Tytuł mówi sam za siebie. Göle zajęła się omówieniem wyników badań, przeprowadzonych wraz ze swoimi pomocnikami-badaczami w 21 miastach europejskich (np. Paryżu, Oslo czy Brukseli), gdzie miały miejsce rozmaite kontrowersje związane z żyjącymi tam muzułmanami. Każdy rozdział a jednocześnie problem rozpoczyna się wprowadzeniem odnoszącym się zarówno do Koranu, zasad religijnych, jak i opinii cenionych muzułmańskich badaczy (szczególnie żyjących w Europie, np. Tariq Ramadan). Następnie Göle opisuje zorganizowane przez jej zespół spotkania dyskusyjne muzułmanów z nie-muzułmanami na temat spornej kwestii – np. budowy meczetu, kontrowersji wokół modlitw piątkowych, zasłaniania twarzy, żywności halal, sytuacji kobiet, itp.
W różnych miastach spotkania przebiegały w różny sposób – jedne pokojowo, z szacunkiem, w innych chęć porozumienia była wyraźnie niższa. Autorka stara się nie tylko opisać konflikty, sposoby ich rozwiązania ale także zrozumieć dlaczego niekiedy dialog jest tak trudny.

Książka jest niezwykle cenną lekturą w obecnych niespokojnych czasach. Już sam fakt, że jest napisana przez żyjącą w Europie Turczynkę, pozwala pokazać inną perspektywę. Göle opowiada o islamie w pozbawiony zacietrzewienia i sensacyjności sposób, jako że, co oczywiste, sama w kręgu muzułmańskiej kultury się wychowała. Ponadto pokazuje dwuznaczność zachowań i ocen Europejczyków, np. odnosząc się do Marine Le Pen i tego w jaki sposób tak naprawdę „wykreowała ona” burzę związaną z odprawianiem modlitw przez muzułmanów we francuskich miastach. Albo opisując sytuacje ze „świńskim ryjem” rzucanym pod muzułmańskie mieszkania czy meczety, w zamierzeniu mającym obrazić na śmierć muzułmanów, jakby samo zobaczenie czy dotknięcie tego zwierzęcia skalało muzułmanina na wieki.
W rzeczywistości wszystko jest dużo mniej sensacyjne niż się wydaje a muzułmanin nie umrze w konwulsjach, jak na świnię spojrzy.
Ja sama obserwując wiele medialnych dyskusji (do pewnego czasu, bo od paru miesięcy staram się odcinać od mediów jak to tylko możliwe) widzę, że wiele kontrowersji nakręcanych celowo jest wiele.

Bardzo ciekawe są też portrety wykształconych Europejek-muzułmanek noszących chusty. Kolejna sprawa, która nie jest oczywista.

Jakbyście chcieli przeczytać bardziej poszerzoną recenzję, to jest np. na tym blogu.

Kliknij żeby zobaczyć najniższe ceny e-booka i książki drukowanej


O północy w Pera Palace. Narodziny współczesnego Stambułu – King Charles

Na koniec prawdziwy hit tego zestawienia. Znakomita, wciągająca jak najlepsza powieść książka o historii współczesnego Stambułu. Zaczęłam ją czytać dopiero parę dni temu, ale już przeczytałam sporą część i nie mogę się doczekać wolnego wieczora na myśl o kontynuacji.
I tu powinnam zakończyć tą recenzję, bo właściwie to mówi wszystko 🙂

Ale jeszcze dodam parę słów. Książka Kinga jest napisana po prostu znakomicie. Historia miasta to nie tylko same fakty, daty, polityczne wydarzenia ale przede wszystkim pasjonująca opowieść, która kręci się wokół hotelu Pera Palace umiejscowionego w dzielnicy Beyoğlu, niegdyś zwanej Perą. Oczywiście hotel to tylko pretekst do snucia tej opowieści, niemniej jednak sam w sobie jest fascynujący. W hotelu przez lata przewinęło się wiele osobistości kultury i sztuki, polityków z Europy, uchodźców, zaglądał tam oczywiście późniejszy prezydent Atatürk, stacjonowali okupujący Stambuł Anglicy czy Włosi, no i pomiędzy nimi przemykali tajni agenci tak liczni, że ponoć obsługa musiała ich prosić aby robili gościom miejsce przy stolikach 🙂

Powstanie Pera Palace wiąże się z przedłużeniem linii kolejowych z Europy na wschód, czyli uruchomienia słynnego Orient Expressu. Wątek dotyczący pociągów jest zaraz na początku książki i jako fascynatka tego środka transportu czytałam go niemal z wypiekami na twarzy, np. ten fragment:

Nawet u wytrawnych podróżników po Europie nigdy nie wygasło to uczucie fascynacji, jaką budził widok stojącego na francuskiej stacji pociągu: „Jadę nim! Siedzę nim! Znajduję się w granatowym wagonie, z prostym napisem na zewnątrz: Calais – Istanbul”, pisała Agatha Christie o jednej ze swoich licznych podróży koleją.

Bardzo ciekawy jest rozdział dotyczący katastrof przez setki lat nawiedzających Stambuł, od pożarów, po trzęsienia ziemi, które „dawały jedyne w swoim rodzaju możliwości. Równały z ziemią ogromne połacie miasta (…), że urbaniści, spekulanci nieruchomościami i urzędnicy mogli przekształcić krajobraz zgodnie ze swoimi wzniosłymi projektami”.

Wracając do historii King opowiada dzieje tego miasta tak żywo, że niemal czuję się, jakbym cofnęła się w czasie. Raz, że naprawdę kocham Stambuł, i jakoś nigdy tej metropolii mi nie dość. Pewnie dlatego na pisanie o Stambule jestem podatna. Dwa, że książka pozwala zafascynować się politycznymi niuansami upadku Imperium Osmańskiego, albo początków Republiki, nawet gdy nie jest się (tak jak ja) fanem historii samej w sobie. Autor równolegle porusza różne wątki, przechodzi z tematu na temat, zanurzając czytelnika w dawne czasy, ubarwia tekst ciekawostkami. Nieznana była mi chociażby, wstyd się przyznać, historia o brzemiennym w skutki dla całej Europy ugryzieniu małpy…

Zdecydowanie polecam Wam tą książkę, bo jest żywą, kolorową, wyrazistą opowieścią o tym niesamowitym Mieście.

Kliknij żeby zobaczyć najniższe ceny e-booka i książki drukowanej


Tradycyjnie zachęcam Was do opinii i komentarzy, jeśli książki czytaliście, lub jeśli nie – które macie ochotę przeczytać 😉

Jeśli interesują Was inne recenzje książek z emigracją lub/i Turcją w tle, zajrzyjcie do blogowej kategorii: Książki, o tutaj.

Picture of Agata

Agata

Od 20 lat mieszkam i pracuję w Turcji, w śródziemnomorskiej Alanyi. Jestem pilotką wycieczek, blogerką, youtuberką, pisarką, magistrem kulturoznawstwa. Dzięki mojej działalności tysiące Polaków zachwyciło się Turcją, pozbyło obaw i stereotypów o tym kraju... i finalnie: zachwycili się jej pięknem i różnorodnością!

0 komentarzy

  1. Szczególnie to o Stambule brzmi ciekawie.
    Na tureckiej literaturze kompletnie się nie znam, ale czytuję chętnie książki Elif Safak. Są świetnie. Polecam.

    1. Recenzowałam kiedyś na blogu „Czarne mleko” i bardzo mi się podobało, za to pozostałe książki Safak to kompletnie nie mój styl 🙂 Ale zgadzam się, że ma wielu zwolenników, warto zajrzeć.

  2. U mnie też niebawem recenzja książek z Książkowych Klimatów 🙂
    Ciekawe, bo mnie o wiele bardziej spodobał się „Stambuł”, może przez realizm magiczny w opowiadaniach. I chyba trochę też polityka wpływa na to, jak czyta się tę książkę 😉
    A nie czytałam „O północy w Pera Palace”, chociaż to przecież obowiązkowa „turecka” lektura – koniecznie muszę nadrobić 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Subscribe to My Newsletter

Subscribe to my weekly newsletter. I don’t send any spam email ever!