Spis treści:
ToggleSpotkanie z imamem planowałam od dawna. Potem pojawiła się okazja do przeprowadzenia blogowego wywiadu. Myślałam o pytaniach, ale kiedy przyszło co do czego oczywiście emocje wzięły górę (spytacie jakie emocje? Nie zwykłam się spotykać na wywiadach z duchownymi!). Wykorzystałam wiele pytań, które wcześniej podrzuciliście mi Wy – Czytelnicy – na Facebooku. Imama poznałam dzięki koleżance, która podpowiedziała mi, że uchodzi on za osobę dość otwartą i chętnie odpowiadającą na pytania. O umówionej godzinie czekał na mnie pod meczetem krzycząc „Agataaa, to ty!”. Od razu zmniejszył dystans do niezbędnego minimum. Weszłam za nim do jego kanciapki z wielkim obrazem Mekki na ścianie, i z Koranem niedbale rzuconym na lodówkę. Na moje życzenie imam włączył klimatyzację – a ja dyktafon. I zaczęliśmy.
Na początek może się przedstawię. Wiesz jak mam na imię? Jestem Derya Ince. Zawód imama wykonuję 25 lat. Wcześniej pracowałem w miastach Çorum i Ankarze, natomiast połowę tego czasu (prawie 14 lat) jestem w Alanyi, w tym oto tzw. Nowym Meczecie. Sam pochodzę z Çorum, z Anatolii, jest to region bardziej religijny i tradycyjnie muzułmański. Tutaj oczywiście również są religijni muzułmanie, ale jest jednak zupełnie inaczej.
Skąd pomysł aby zostać imamem? Jak się nim zostaje?
Kiedy byłem mały, mój brat często czytał Koran. Nic wtedy z tego nie rozumiałem, ani słowa. Dźwięki, słowa, język Koranu bardzo mi się podobały i niezwykle fascynowały. Jeszcze nie byłem ciekaw co to znaczy, i dlaczego tak mi się podoba. Byłem wtedy w szkole podstawowej, miałem 8-9 lat i lubiłem po prostu siadać sobie niedaleko, kiedy on czytał Koran i po prostu go słuchać. Robiło to na mnie niesamowite wrażenie. Nie byłem pewien czy słucham muzyki, czy Koranu. Jednak pod wpływem tych sytuacji i brata, kiedy miałem 13 lat ukończyłem Hafız. Wytłumaczę, bo na pewno nie wiesz co to jest? Hafız to osoba, która zna Koran na pamięć.
Cały?
Cały. Kolejnym krokiem było ukończenie szkoły – liceum Imam Hatip. Są to oczywiście nie tylko szkoły dla przyszłych imamów, zapewniają one gruntowne wykształcenie z nauk ścisłych jak fizyka, chemia, matematyka, czy biologia, jak i typowych nauk teologicznych, oraz arabskiego. Te licea kończą nie tylko późniejsi imamowie ale także np. adwokaci. Po ukończeniu szkoły zdałem specjalny egzamin i stałem się dyplomowanym zawodowym imamem, zostałem przydzielony do jednego z meczetów w Corum. W międzyczasie ożeniłem się i pojawiły się dziecki. Kilkanaście lat później mój syn miał problemy z migdałkami, i z tego powodu doktor zasugerował nam zmianę rejonu – jak uważał ciepły klimat jest dużo lepszy przy tego typu schorzeniach. Nie planowaliśmy zamieszkać akurat w Alanyi, raczej ogólnie rozglądałem się za pracą w regionie śródziemnomorskim. Dowiedziałem się jednak o otwarciu nowego meczetu w Alanyi i podszedłem tutaj do egzaminu.
Ach, więc aby pracować w konkretnym meczecie trzeba przejść rekrutację?
Tak, jeśli tylko jest więcej chętnych na jedno miejsce. Kiedy ja aplikowałem do tego meczetu było poza mną 17 innych chętnych. Pytania obejmują zagadnienia związane z teorią i praktyką bycia imamem oraz znajomość samego Koranu. Jest to bardzo ważne. Dzięki temu, że znam Koran bardzo dobrze, udało mi się pokonać konkurentów. Był to rok 2001 i od tego czasu jestem tutaj. Mój syn skończył tutaj szkołę, potem studia, i obecnie pracuje, a córka jest po liceum, właśnie przygotowuje się do rozpoczęcia studiów.
Czyli wygląda to w ten sposób, że meczety są obiektami państwowymi a Pan jest pracownikiem służb publicznych?
Tak. Zatrudnia mnie Diyanet [Dyrektoriat ds. Religii] i wszystkie meczety nadzorowane przez Diyanet odpowiadają za zatrudnianie imamów i ich szkolenie. Kiedy zacząłem pracować w Alanyi powinienem był posiadać dyplom teologii, to był mój błąd, że wtedy nie podjąłem studiów. Ale przecież w edukacji nie liczy się wiek! – więc 2 lata temu zdałem ostatnie egzaminy i jestem już dyplomowanym teologiem. Muszę tu dodać, że imamowie powinni być wykształconymi teologami ale i też osobami o wszechstronnej wiedzy. Powinni czerpać z wielu nauk, być osobami światłymi, otwartymi i – co równie ważne – aktywnymi! Ja akurat gram w piłkę, często uczestniczę w meczach, jeśli tylko znajdę towarzyszy do gry. Muszę to podkreślić, że powinniśmy jako imamowie być blisko społeczeństwa, normalnych ludzi, starać się ich rozumieć. Ja sam często to robię, spotykam się z ludźmi na herbacie, rozmawiamy i spędzamy razem czas.
Właśnie o to chciałam też zapytać: imamowie nie zamykają się tylko w swoim duchowym świecie ale uczestniczą w normalnym życiu, prawda? Ma Pan żonę, dzieci, rodzinę jak wielu tzw. „zwykłych ludzi”.
Jasne, ponadto nie jestem, jakby to powiedzieć, „pustym imamem”. Goszczę w swoim meczecie mnóstwo osób, gości z Europy, turystów. Mam broszury, ulotki po angielsku które później tobie także wręczę. Staram się służyć ludziom jak tylko potrafię.
No właśnie, przychodzą tutaj turyści, chcący zwiedzić meczet – ja zazwyczaj prowadziłam moją rodzinę i znajomych do innego meczetu w porcie. Ale widzę teraz że i do Pana można przyjść, bo jest Pan profesjonalnie przygotowany 🙂
Wpadaj do mnie, zawsze. Dam ci mój numer, możesz uprzedzić, że przychodzisz z turystami. Ugoszczę was. Co więcej powiem ci że zarówno ja, jak i drugi imam, mój współpracownik, znamy język angielski i niemiecki, on trochę lepiej, ja gorzej, ale daję sobie radę. Potrafię opowiedzieć o meczecie i jego elementach.
A dużo turystów tutaj przychodzi?
Sporo. I powiem ci że zawsze są zaskoczeni, że tak wygląda imam i jego praca. Jeśli tylko turysta ma czas, nigdy nie odsyłam go bez wypicia choćby jednej filiżanki herbaty. Nieważne skąd pochodzi, to nie ma znaczenia. Próbuję we własnym skromnym zakresie coś pozytywnego robić. To nie tyle moja idea, co generalne założenie islamu. Bo islam jest naprawdę wyjątkową wiarą. To, co pokazują w telewizji – to nie islam. Absolutnie nie można się tym sugerować i w to wierzyć – bo prawdziwy muzułmanin nie zabije człowieka.
No właśnie. To jedna z najważniejszych rzeczy o które chciałam Pana zapytać…
Odpowiedź jest zdecydowana i jednoznaczna, Agata. Terrorysta nie jest ani muzułmaninem, ani chrześcijaninem. I nie ma od tego wyjątków. Terrorysta jest wynaturzonym i nieludzkim zaślepieńcem.
Nie jest przypadkiem tak, że islam jako religia jest używany do pewnych celów?
Właśnie tak jest. Wiesz, to wszystko polityka. Polityka to naprawdę nieprawdopodobna siła. Przecież w żadnym z tych krajów żaden pojedynczy człowiek nie jest niczego winien. To, co obecnie na świecie się dzieje – chodzi głównie o ISIS, robi szkodę zarówno nie-muzułmanom, jak i muzułmanom. Ogromną szkodę. Muzułmanom, chrześcijanom, żydom, generalnie nam ludziom. Wszędzie z każdej strony wojna. Chyba dość już oglądamy liderów, którzy nie potrafią zarządzać państwem i doprowadzają do takiego stanu. Powinni odejść i przekazać władzę młodym, a nie uparcie trwać na swoich stanowiskach.
Czy przychodzący do meczetu wierni pytają Pana o tą sytuację na świecie? Chodzi głównie o terroryzm.
Pytają, ale właściwie nie mamy większych rozbieżności w podejściu do tematu. Nawet zobacz, w naszym kraju, w Turcji, tak naprawdę nie ma większego problemu. Żyjemy wszyscy razem, ze swoimi rodzinami, żonami, dziećmi i wnukami. Ale niektórym zależy na tym, aby problem istniał. Turcja jest naprawdę pięknym krajem, można tu znaleźć niemalże wszystko. Też tutaj żyjesz, więc rozumiesz co mam na myśli. Pod wieloma względami można tu normalnie żyć – to nie jest kraj arabski. Jeśli coś się dzieje, to dotyczy tej konkretnej osoby i nie należy tego rzutować na całe społeczeństwo. Jeśli Ali, Hasan, Ahmet czy Mehmet, popełnią zbrodnię czy przestępstwo, nie należy na tej podstawie wnioskować, że naród z którego się wywodzą jest winny. Często o tym zapominamy.
Pytanie z nieco innej beczki. Co imam sądzi o klimacie Alanyi? Jest to miasto typowo turystyczne, nie dość, że sami Turcy i muzułmanie są różnorodni: jedni piją alkohol, inni nie. Jedni trzymają post, inni wprost przeciwnie. To jeszcze mamy nawał turystów z całego świata. Ludzie bawią się tu w pobliskich dyskotekach, na plaży, obserwujemy różne, czasem dziwne zachowania. Turyści chodzą półnadzy po ulicach. Czy według Pana mieszkającym tu Turkom to przeszkadza? Jak Pan sądzi, jest to problem, czy niekoniecznie?
Ha, Agata, zadajesz ciekawe pytania. Ale odpowiem na to w ten sposób. Islam przede wszystkim patrzy w serce człowieka. Nic więcej nie jest ważne. Przez wiele lat, jako jedyny imam w Alanyi, co roku podczas ramazanu organizowałem kolację – iftar – dla mieszkających tu obcokrajowców. Nie wiem, czy słyszałaś o tym?
Słyszałam, a co więcej miałam okazję uczestniczyć w takim iftarze po raz pierwszy w tym roku. Piękna inicjatywa.
Tak, w tym roku organizatorem był Urząd Miasta, ale pomysłodawcą byłem ja: hoca [czyt. hodża], z którym teraz rozmawiasz. Staram się tutaj pracować na wielu płaszczyznach. Nie potrafię patrzeć na ludzi poprzez ich zewnętrzność. Uważam że najważniejsze jest ludzkie serce, to co w duszy. Najpierw staram się poznać człowieka, a jego gołe nogi, ramiona i dekolt naprawdę mnie nie interesują. Ile razy były takie sytuacje że jesienią, kiedy alanijskie ulewy są naprawdę gwałtowne, „przechowywałem” w meczecie zmokniętych turystów. Zapraszałem ich na herbatę, aby przeczekali ulewę. Nie masz pojęcia, jacy byli wtedy szczęśliwi – i zaskoczeni.
Na pewno burzyło to ich obraz groźnych muzułmanów czy strasznego islamu. Chyba nie tego by oczekiwali po imamie w meczecie 😉
Wiesz, zastanawiam się właśnie, czy gdybym będąc zaskoczony przez paskudną deszczową, czy zimową pogodę w Polsce, Danii, czy innym europejskim kraju, schronił się w kościele, czy ksiądz dałby mi się w nim podeschnąć i odpocząć?
Dobre pytanie.
No właśnie. Ale ja wiem, że jest to założenie mojej religii. Mam jeszcze na świeżo w głowie wersy i pytania, które miałem podczas egzaminów końcowych z teologii. Nieważne kto w co wierzy, czy jest żydem, chrześcijaninem czy muzułmaninem, dla nas ma być przede wszystkim człowiekiem. Mam obowiązek opiekować się człowiekiem w potrzebie – niezależnie od tego kim jest i jaką religię wyznaje – aż do momentu wyjazdu z mojego kraju. Jestem za niego odpowiedzialny. Islam to właśnie takie założenie. Podsumowując: islam nie jest taki, jakim się go popularnie opisuje. Aby naprawdę go poznać, trzeba starać się i chcieć dowiedzieć więcej.
A propos, jeden z czytelników zadał mi takie oryginalne pytanie. Czy chrześcijanin może się modlić w meczcie? Czy są ku temu jakieś przeszkody?
Nie, nie! Widziałem już wielu turystów którzy w moim meczecie w swoim języku i w swojej wierze się modlili. Jeśli odczuwa taką potrzebę, to dlaczego nie?
A jakbym zapytała, czy nie-muzułmanin może uczestniczyć w namaz (modlitwie muzułmanów)?
Pewnie! I tu też powiem, że w moim meczecie takie przypadki były. Możesz wejść na mojego Facebooka (dam Ci potem namiary) i obejrzeć zdjęcia jakie mi wysyłają, zrobione w moim meczecie. Obcokrajowcy, innowiercy oglądali modlitwę – raz wpuściłem do meczetu większą grupę, która była bardzo zainteresowana tematem. Robili zdjęcia i uczestniczyli w nabożeństwie. Przygotowałem dla nich dogodne miejsce aby mogli wszystko widzieć.
Naprawdę? W takim razie może ja kiedyś też przejdę się obejrzeć namaz.
Naturalnie, przyjdź, jestem do dyspozycji! Wiesz, tak naprawdę jesteśmy braćmi i wiele nas nie różni. Pozostałe wielkie religie są wszystkie religiami księgi. Mamy Biblię, Torę, a najmłodszą księgą jest Koran. Mówi się w Koranie, że muzułmanin, który nie wierzy w każdą z tych ksiąg, nie jest prawdziwym muzułmaninem. Że muzułmanin, który nie uznaje Jezusa za proroka też nie jest muzułmaninem. On też jest Bożym Posłańcem, podobnie jak Mojżesz i Mahomet. Wszyscy prorocy zostali wysłani przez jednego Boga! Patrząc w ten sposób nic nas nie różni – jesteśmy wszyscy stworzeniami Bożymi. Wojny, nieporozumienia, konflikty – nie powinno ich w ogóle być, bo wszyscy jesteśmy tacy sami!
Zgadzam się! Zapytam teraz może o drobiazg, ale bardzo interesujący przyjezdnych. Często mnie o to pytają. Chodzi o ezan [nawoływanie z meczetu]. Jest on na żywo, czy może z kaset? Jak to się odbywa? Kto się nawoływaniem zajmuje?
Przede wszystkim nie używamy nagrań czy kaset, to niedopuszczalne. Osobami nawołującymi na modlitwy jesteśmy my. Od czasu do czasu zajmują się tym koledzy w centralnym meczecie [merkez camii]. Szczególnie w Ramazanie poranny i wieczorny ezan pochodzi właśnie z centralnego meczetu po to, aby nie było różnic w długości postu, czasie, i żadnych nieprawidłowości związanych z czasem trzymania postu i jego przerywania itp. Jesteśmy specjalnie szkoleni aby nawoływać, śpiewać na modlitwy. Głos i ten dźwięk jest dla nas bardzo istotny. A propos ezanu opowiem taką anegdotkę. Kilka lat temu, może sześć czy siedem, przyszła do meczetu cudzoziemka, w średnim wieku. Płakała. Spytałem czy coś się stało. Odpowiedziała że wszystko w porządku, jest po prostu poruszona i chciałaby zobaczyć osobę, która nawołuje na modlitwę. Poznała wtedy mojego współpracownika, który jest ze mną do dziś. Usiedliśmy i czytaliśmy jej Koran, była bardzo wzruszona, wciąż płakała. Sprezentowałem jej angielskie tłumaczenie Koranu. Później po jakimś czasie napisała do nas, że została muzułmanką.
Niesamowite!
Tak, ezan ma właśnie taką moc. Jeśli dźwięk wydobywa się w prawidłowy sposób, potrafi poruszyć do głębi.
Zgadzam się, że akurat w Turcji ezan jest odmienny od tego w krajach arabskich. Pracując w Maroku nasłuchiwałam ezanu który brzmiał bardziej jak skandowanie. W Turcji kojarzy się ze śpiewem i muzyką.
Jest takie powiedzenie, że Koran został zesłany (objawiony) w Mekce, w Egipcie go spisano, natomiast w Turcji najpiękniej się go śpiewa. Dlatego też uważam że ezan jest niezwykle ważny i oddziałuje na człowieka. Jest to jedno z piękniejszych zaproszeń do islamu. Nawet my, którzy lata wykonujemy ten zawód, potrafimy się w nowym miejscu po prostu wzruszyć na dźwięk pięknego ezanu.
Proszę opowiedzieć o szkółce koranicznej. Wiem że w meczecie odbywają się zajęcia dla dzieci, które Pan prowadzi. Jak to wygląda?
W ciągu tygodnia rodziny przyprowadzają swoje dzieci. Od rana aż do południa dzieciaki spędzają czas w meczecie, modlą się – oczywiście tyle, na ile potrafią, w tym wieku jeszcze nie bardzo umieją, raczej naśladują starszych i siebie nawzajem.
W jakim są wieku?
Nie ma granicy. Najmłodsze są te, które dopiero zaczęły chodzić (śmiech), aż po starsze dzieciaki.
Dziewczynki chłopcy – razem?
Tak, nie ma różnicy. Są to często dzieci osób, które w okolicy pracują, mają swoje sklepy czy restauracje. Jest to coś w rodzaju przedszkola czy żłobka. Robimy im śniadanie, opiekujemy się nimi. Jesteśmy jednocześnie ich nauczycielami (hocami) jak i opiekunami i tymczasowymi rodzicami.
Jak wygląda działalność meczetu w trakcie Ramazanu? W tym okresie jakoś szczególnie udziela się pomocy potrzebującym?
W naszym meczecie działamy zgodnie z nakazami wiary. Zapewniamy to, co takim osobom potrzeba. Jesteśmy bardziej pośrednikami, czyli prosimy osoby wokół o pomoc, i zazwyczaj nikt jej nie odmawia. Często nawet sami do nas się zgłaszają proponując wsparcie dla osób w potrzebie. Mówią do nas: jeśli ktoś jest, przyprowadź do mnie.
Tak a propos przestrzegania postu, czy w związku z tym, że post co roku jest nieco wcześniej a i lato upalne, czy widzi Pan jakieś zmiany? Osób poszczących jest mniej, czy nie ma różnicy? [Imam zaczyna pocierać czoło i uśmiecha się skrępowany]
Tak hm… teraz… [w końcu wybucha śmiechem] zadajesz dobre pytania! Może tutaj trochę tak jest – tu w Alanyi – ale mam za to informacje z Ankary czy innych znajomych z rejonu Anatolii czy Stambułu, że tam Ramazan jest naprawdę wyjątkowy. Poszczących jest nie mniej, a nawet gdzieniegdzie więcej. Może u nas jest troszkę pustawo, ale wystarczy wejść nieco w głąb Alanyi, gdzie mniej jest hoteli, więcej miejscowej ludności – tam nawet jest różnica. Mój region jest specyficzny, dużo bardziej turystyczny, w okolicy jest mniej mieszkań, a więcej punktów handlowych.
Powie coś Pan o samym poście? Co prawda wszyscy wiemy na czym post polega, ale chciałabym usłyszeć coś od Pana.
Trzymanie postu jest obowiązkiem moim jako muzułmanina, nałożonym na mnie przez Boga. Kluczem jest głód. Załóżmy, że pracuję, zarabiam, nigdy nie cierpię głodu. Jakim więc sposobem mógłbym zrozumieć głodną i biedną osobę? Bóg kazał nam sprawdzić to, poczuć głód, by naprawdę zrozumieć co znaczy być głodnym. To dlatego Ramazan jest takim najważniejszym czasem, jeśli chodzi o wspieranie ludzi w potrzebie, pomoc materialną i duchową i my to zadanie realizujemy. Wystarczy spojrzeć na Syrię. Zejdę z tematu, ale gdzie jest Unia Europejska? Tym biednym ludziom to my – Turcy pomagamy najbardziej. Tu nie ma naprawdę znaczenia czy chrześcijanin, czy muzułmanin. Nasza wiara jest taka – nie robi rozgraniczeń.
Dobrze, minęliśmy Ramazan i jego zakończenie, kolejne święto to Kurban Bayramı (Święto Ofiarowania). Powiem wprost, dla mnie jako Europejki to święto nie może spowszednieć. Zabijanie ofiar jest dla mnie trudne do zrozumienia, choć zdaję sobie sprawę z przyczyn jego powstania (upamiętnienie ofiary Izaaka przez Ibrahima/Abrahama). Jaki jest sens tego święta?
Spójrz na to w ten sposób. Każdy kraj i każda gospodarka musi funkcjonować w pewnym obiegu. Bez ciągłego ruchu zatrzymujemy się i zamieramy. Plony muszą rosnąć, mnożyć się, musi coś je żywić, aby można z nich było korzystać. Gdy się ten system w którymś miejscu zatrzyma – mamy choćby to, co się dzieje w obecnej Grecji. Dla mnie sensem Święta Ofiarowania jest podtrzymywanie tego ruchu. Upuszczanie krwi kurbanom [zwierzętom ofiarnym] jest źródłem życia dla nas, ludzi. Jeśli nie stać ciebie na kupno i ofiarowanie zwierzęcia nie musisz tego robić. Ale jeśli powodzi ci się nieźle, powinnaś swojego baranka podzielić na części – każdy kawałek będzie odpowiednio wykorzystany, m.in. dla potrzebujących, aby także symbolicznie i im dać impuls do rozkwitu, lepszego działania. Jednocześnie pomagamy biednym i pozwalamy ożywić handel, działanie, życie. Tego symbolem jest krew. Może wy tak tego nie odbieracie, ale dla nas jest to oczywiste. Czasem pytacie się: dlaczego tyle zwierząt jest wtedy zabijanych? Allah tak rozplanował ziemski porządek, aby jedna rzecz służyła drugiej. Przecież i bez święta zabijamy zwierzęta i jemy mięso. Człowiek tak już jest stworzony. Natomiast dzięki temu świętu wspieramy siebie nawzajem, przede wszystkim pod kątem religijnym, a z tego wynikają skutki ekonomiczne.
Koło mojego mieszkania jest miejsce składania ofiar. Miałam okazję w zeszłym roku to oglądać. Przyznam szczerze – przeraziło mnie to. Może dlatego że jestem mieszczuchem i do tego raczej nie jadam mięsa, ale nie bardzo potrafiłam sobie z tym poradzić.
Agata, przede wszystkim nie przejmuj się. Nie traktuj tego jako tylko zabijanie zwierząt. Wszystko to jest symboliczne i jednocześnie przekłada się na praktyczne znaczenie. Zobacz, nawet sam proces ofiarowania [uboju] jest bardzo konkretny i szybki. Jest jedna konkretna tętnica, której przecięcie pozwala na upuszczenie krwi zwierzęcia szybko i bez zatrucia jego organizmu. Kiedy upuszczona zostanie cała krew, wtedy możemy mówić o prawidłowym uboju. W ten sposób dokonuje się też symboliczne oczyszczenie. Ostatecznie więc Święto Ofiarowania to po pierwsze religijny obowiązek, po drugie dbałość o przysłowiowy ruch w interesie i wspieranie gospodarki, a po trzecie – równie ważne – pomoc potrzebującym. Mięso nigdy się nie marnuje – transportowane jest nawet do innych krajów, gdzie żyją ludzie w biedzie.
Rozumiem. Zapytam teraz znów o coś teoretycznie drobnego. Czy trzymanie zwierząt w domu według islamu to grzech?
Wytłumaczę to w ten sposób. Czystość i higiena są bardzo ważne. W zwierzęcym włosiu i skórze znajdują się bakterie, które mogą niektórym osobom szkodzić, powodować problemy zdrowotne. Zresztą w Koranie wiele zagadnień ma podłoże czysto medyczne i tak jest w tym wypadku. To z tego względu – zdrowotnego – Koran mówi że zwierzę należy trzymać poza domem. Zdrowie jest na tyle ważne, że faktycznie trzymanie zwierzęcia w domu należy do grzechów. Ale nikt nie każe ci tego zwierzęcia źle traktować, wprost przeciwnie – to także jest stworzenie boskie i należy się z nim godnie obchodzić. Każde maltretowanie zwierząt i tego rodzaju zachowania absolutnie nie przystoi muzułmaninowi!
Proszę mi powiedzieć o obowiązku piątkowej modlitwy. Czy każdy muzułmanin powinien uczestniczyć w modlitwie w meczecie w ten wyjątkowy dla Was dzień?
Głównym celem piątkowego namazu jest zebranie całej muzułmańskiej społeczności razem. Chodzi o integrację, śledzenie tego, co w ramach społeczności się dzieje. Poznanie siebie nawzajem. To dlatego pierwszy popołudniowy ezan w piątek jest znakiem, że należy przysłowiowo porzucić swoją pracę i przerwać aktualne zajęcie, i udać się na modlitwę do meczetu. A po modlitwie należy się rozejrzeć wokół, powitać znajomych. A potem wrócić do pracy.
Czy to dotyczy też kobiet?
Jasne, kobiety tak samo powinny przyjść do meczetu.
Podczas piątkowego namazu wygłasza imam specjalne kazanie, prawda?
Tak. Jest ono 5-10 minutowe, trochę po turecku, trochę po arabsku. Są to określone tematy które w religijnym rocznym cyklu powinny być poruszone. Na przykład związane z czystością, tematami stricte religijnymi.
Te kazania są ustalane przez kogoś „z centrali”?
Tak, szkic przygotowywany jest przez Ankarę. Są to wybrane osoby z Diyanetu, światłe, kwalifikowane, które opracowują konkretne tematy do przekazania na kazaniu. Mamy je przygotowane do pobrania na naszej stronie internetowej Diyanetu. Oczywiście można też wygłosić samodzielnie przygotowane kazanie ale musi być ono wcześniej zatwierdzone przez przełożonego. Kiedyś miałem pomysł, aby na końcu dodawać kilka zdań po angielsku, ale niestety nie został zaakceptowany. Szkoda.
Uczycie się tych kazań na pamięć?
Prawie. Jesteśmy w stanie większość zapamiętać i na przykład powiedzieć nieco własnymi słowami, z zachowaniem sensu wypowiedzi.
Na koniec chciałabym zapytać o kobiety, ich pozycję wobec mężczyzn. Jest to często poruszany temat w odniesieniu do islamu. Jakie prawa mają kobiety, praca i robienie kariery idzie w parze z islamem?
W dzisiejszym nowoczesnym świecie nie ma z tym żadnego problemu, kobiety mogą pracować, zarabiać. W gospodarstwach domowych, w rodzinie kobiety i mężczyźni zobowiązani są sobie pomagać. Nie ma tak, że tylko mężczyzna będzie pracował, a kobieta będzie leżeć i liczyć pieniądze. I w drugą stronę: tylko kobieta pracuje, a mężczyzna będzie przez nią utrzymywany – to też nieprawidłowe. Ogólnie mężczyźni powinni więcej pracować, ponieważ kobiety mają za zadanie wychowywać dzieci. Ale musisz poza tym wiedzieć, Agato, że w islamie kobieta jest najwyższym stworzeniem. Naprawdę. Kobieta ma ogromną wartość, i bardzo specjalne miejsce, zupełnie inne niż mężczyzna. Nasz Prorok mawiał, że niebo jest pod stopami matek. Dlatego że to one dają życie i troszczą się o nie.
Piękne słowa.
Islam nie jest taki jak go często opisują. Kobiecie daje wyjątkowe miejsce i pierwszy plan. Islam narodził się na Półwyspie Arabskim w czasach, kiedy kobiety traktowane były okrutnie, aż trudno sobie to wyobrazić. Kobiety bito, kamienowano, grzebano żywcem, tylko po to, aby nie były muzułmankami, ludzie zabijali swoich braci! Nasz Prorok stworzył w takich warunkach pełne szacunku do siebie społeczeństwo. Niektórzy z niedoszłych okrutnych zabójców poznawszy Koran zmienili się i oni także zostali muzułmanami, np. Omer, zwany „czterdziestym muzułmaninem”.
No właśnie. Mówi się często że w krajach muzułmańskich ogranicza się prawa kobiet i daje mężczyźnie prawo do przemocy wobec nich. Mam poczucie, że chyba nie do końca tak jest i mężczyźni używają wyrwanych z kontekstu cytatów, by coś takiego światu przedstawić. Ale..?
Zdecydowanie nie ma w Koranie powiedziane, że mężczyzna może czy należy kobietę bić. Jeśli dwie strony się nie dogadują, nie tędy droga. Ostatecznością jest rozwód, i jest to najgorsza, ale dozwolona przez islam opcja. Na pewno islam nie popiera przemocy! Nawet jeśli dochodzi do rozwodu ludzie powinni grzecznie i z szacunkiem do siebie potrafić się rozejść.
Jak jest ze chcącymi się pobrać parami? Młodymi ludźmi? Przychodzą do imama po rady?
Oczywiście, zdarza się, i ja im te rady, w duchu Koranu, udzielam. Wiesz, Agata wszystko, nawet nakaz obmywania się po stosunku seksualnym, ma swoje realne, medyczne podstawy. Chodzi o oczyszczenie ciała, o względy zdrowotne. Koran jest piękną księgą, w której znaleźć można odpowiedź na wszystkie pytania. Najważniejsze to pytać i gruntownie czytać Koran, szukać w nim tych odpowiedzi, a nie zadowalać się gotowcami.
Dziękuję bardzo, przychodzi mi teraz do głowy mnóstwo pytań, ale nie będę już Panu zabierać więcej czasu.
Nie ma problemu, przejdźmy teraz do meczetu. Zrobisz zdjęcia w meczecie. Będziemy mieli wspólną fotografię?
Inşallah! [Śmieję się]
No to się cieszę! Nie mam nic do ukrycia. Takim jestem imamem. Nie jestem ani radykalny, ani niczego się nie boję. I taki też jest islam. Nie jest radykalny. Imam powinien być taki, aby każdy mógł z nim usiąść, porozmawiać, pożartować, i wypić herbatę.
Epilog:
Wchodząc do meczetu automatycznie rozejrzałam się za chustką, co imam próbował mi wyperswadować. Mówił że nie trzeba! Jednak naciskałam, więc w końcu przyniósł chustę. Oprowadził mnie po meczecie, z dumą pokazując jak pięknie został niedawno odnowiony (imam osobiście w pracach uczestniczył). Akurat w środku modliło się dwóch mężczyzn, którzy zupełnie nie zwracali na nas uwagi. Imam wprowadził mnie na piętro, a potem zawołał małego chłopca, który zrobił nam wspólne zdjęcie. Na moje specjalne życzenie ubrał się w swój strój (jeszcze chwila i pozowałby mi normalnie w koszuli, czego nie mogłam zaakceptować!). Potem poprosił o jeszcze jedne zdjęcie przed meczetem a fotografującemu nas mężczyźnie z córeczką, który ewidentnie go znał rzucił od niechcenia: „Sfotografuj mnie na pamiątkę, to przyszła muzułmanka” – i od razu się roześmiał mówiąc, że taki z niego żartowniś-imam. Faktycznie wprowadzał atmosferę naturalności i luzu. Nie sposób byłoby mu mieć cokolwiek za złe 😉 Na koniec poprosił raz jeszcze o wysłanie zdjęć na Facebooka i zaprosił na kolację. „Przyjdź koniecznie, kiedykolwiek będziesz chciała o coś zapytać. Zawsze jestem do dyspozycji. Tylko soboty mam wolne”.
To były wyjątkowe dwie godziny, które minęły bardzo szybko. Po chwili spędzonej na dziedzińcu wpadłam na niego raz jeszcze: tym razem z żoną i córką. Ponowił zaproszenie na kolację w koniecznie najbliższej przyszłości, oraz do odwiedzin w meczecie wraz z Królem, i pozostawił mnie z setką pytań, których nie zdążyłam zadać, a które dopiero teraz przyszły mi do głowy. Może innym razem? 😉
PS. Meczet i jego imama pana Deryę możecie znaleźć na tyłach Starbucksa w centrum Alanyi, od strony portu i niedaleko parku miejskiego i „domku dla kotów”. Wpadajcie 😉
















0 komentarzy
Bardzo interesująca rozmowa, czytałam z przyjemnością, ale zabrakło mi jednej odpowiedzi, tak przy okazji rozmowy na temat Kurban Bayrami (nawiasem mówiąc ten obrzęd budzi również we mnie różne negatywne odczucia)- kto dokonuje tego uboju, czy jest to człowiek przeszkolony w tym celu? a może imam? albo może osoba na co dzień zajmująca się ubojem czyli rzeźnik po prostu?
Doskonale znam to miejsce w Alanyi, mijałam ten meczet kilkakrotnie, szkoda, ze tam nie wstąpiłam.
Tak jest to specjalnie przeszkolona osoba. Przeszkolona od strony religijnej co jednoczesnie oznacza strone techniczna. Nie imam i nie zwykly „przypadkowy” rzeznik.
Swietny wywiad. Dziekuje. Ciekawa jestem tez, gdyby byla kolejna okazja, co Imam sadzi o malzenstwach mieszanych pod wzgledem wyznaniowym ? Jakie ma doswiadczenia i co radzi ? My z mezemi jestesmy akurat a-religijni, ale chyba temat jest ogolnie ciekawy.
Dobre pytanie. Co prawda nie zapytalam o to wprost ale wiem ze imama syn ma dziewczyne nie-muzulmanke i chyba pan Derya nie ma z tym wiekszego problemu. To by sie zreszta pokrywalo z tym co mowi. Ale kiedys zapytam go tak ogolniej 🙂
Tez odnosze wrazenie, ze religia i wyznanie nie sa dla Niego najwazniejsze, ale wlasnie chetnie bym przeczytala co mysli. A jeszcze a propos poswiecania zwierzat, to przypomnialo mi sie moje wlasne z tym doswiadczenie. W zeszlym roku mielismy z mezem bardzo wazny moment w zyciu, ktory by decydowal o calej naszej przyszlosci, i bardzo czekalismy na „wynik” tej sytuacji, kompletnie od nas niezalezny. Postanowilismy, ze jezeli wszystko pojdzie po naszej mysli, to w podziekowaniu „silom niebieskim”, ofiarujemy baranka i przekazemy biednym. I tak sie stalo. Nasze oczekiwania spelnily sie, wiec poszlismy do Eyup Sultan Camii w Istanbule, i tam obok jest punkt, w ktorym mozna kupic owce czy barana. Po zwazeniu i oplaceniu, zwierze jest rytualnie ubite. Mozna ten moment, rzeczywiscie bardzo szybki, obserwowac z odpowiedniego miejsca, za szyba, i tak zrobil moj maz, ale ja sie nie zdecydowalam i siedzialam dalej, patrzac na rybki w akwarium. Przyznam, ze bylo to dla mnie szalenie emocjonalne i bardzo przezylam, szczegolnie kiedy juz po wszystkim, przyniesiono nam w miseczce troszeczke krwi, jeszcze cieplej, i ta krwia naznaczono nam czola – male plamki miedzy brwiami. Po wyjsciu z tego miejsca ztarlismy krew, ale ja dlugo bylam wzruszona, i najwazniejsze, bo szczesliwa ze moglismy czyms sie podzielic z biednymi.
Jesteście niereligijni więc po co taka szopka? Sprowadziliście muzułmański ważny rytuał do poziomu czarodziejskich zaklęć, co nawet dla mnie, chrześcijanina, wydaje się obrzydliwe.
Meritum tego rytualu jest podzielenie sie z biednymi i o to nam chodzilo. Aspekt religijny nie byl dla nas wazny, ale jeszcze wazniejsze jest to, ze nikomu w meczecie, ani punkcie obok, nie przeszkadzalo, ze maz jest ateista a ja agnostyczka, i zaden z nich (sami Muzulmanie) nie powiedzieli, za to co robimy jest „obrzydliwe”. Zycze wiecej wyrozumialosci i nigdy nie bycia glodnym.
Jeżeli aspekt religijny był nieważny, to czemu poszliście do meczetu? Przecież istnieją tysiące innych bardziej efektywnych sposobów na wsparcie potrzebujących i w większości przypadków nie wiąże się to z zarzynaniem barana. Wybacz, ale jest w tym wszystkim taki deficyt logiki, że po prostu chciałem dać temu wyraz.
Co do tego, że nikomu to nie przeszkadzało – no cóż, nic dziwnego, wszak byliście „klientami”, a sporą część waszego wsparcia stanowiła prowizja dla ludzi obsługujących to przedsięwzięcie.
Za życzenia szczerze dziękuję.
Do zyczen wyrozumialosci i pelnego brzucha, dorzuce zyczenia wiekszej otwartosci umyslu. Mniej konserwy.
Meczety sa dla ludzi. Otwarte i przystepne dla wszystkich, obojetne jakiego, i czy w ogole, jakiegos wyznania. Prosze odwolac sie do slow Imama, ktory zaprasza wszystkich.
„Tysiace innych bardziej efektywnych sposobow” – to znaczy jakich ? Bez podania przykladow, to tylko puste gadanie. W Turcji ubijanie zwierzat jest normalnym, typowym obrzadkiem wlasnie w celu dzielenia sie z tymi, ktorzy nie moga sobie sami pozwolic. Jest to metoda zdecydowanie bardziej powszechna niz dawanie pieniedzy, a co do „prowizji”, to skad ta pewnosc o „sporej czesci” dla pracownikow ? Znowu paplanie na podstawie nie wiem czego.
Gdyby kogos interesowalo – barana wybiera sie samemu, po czym jest on wazony i oznaczony numerem. Cena jest od kilograma (taniej niz w sklepie, wiec mniejsza „prowizja”) i placi sie w kasie, nastepnie wchodzi do pomieszczenia gdzie jak juz pisalam, mozna obserwowac sam uboj, albo nie. Jezeli ktos uwaza, ze jest to barbarzynstwo, to prosze zastanowic sie kupujac mieso w supermarkecie, jak ono sie tam znalazlo.
Szkoda, że nic Pani nie zrozumiała. Kończę dyskusję, bo widzę, że poziom agresji rośnie niepostrzeżenie.
Dzięki, Tobie kolejny raz zostały odczarowne kolejne mity na temat islamu.Będę czekać na następną taka rozmowę. ..
Ciesze sie. Takie bylo moje zamierzenie wiec dziekuje za te slowa 🙂 pozdrawiam!
Dziekuję za ten wywiad. Naprawdę ważne jest, aby wiedzieć więcej o tej religii i nie sugerować się tylko tym, co słyszy sie w tv.
Nawet przy okazji takiej lukrowanej, marketingowej gadki imam zdążył wbić parę szpil chrześcijaństwu i jego wyznawcom. A fragment o Jezusie to już typowa muzułmańska manipulacja. Fuj!
A to co mamy w naszych mediach to nie jest chrześcijańska proeuropejska manipulacja? Każdy robi sobie swój marketing i uważam że każdy ma do tego święte (!) prawo.
Nie odbieram przecież imamowi prawa do propagandy, tylko na nią wskazuję. W naszych (cokolwiek to znaczy) mediach nie zauważam jakichkolwiek prochrześcijańskich treści, choć zgodzę się, że coraz częściej pojawiają się hasła antyislamskie.
Nasze media – mam na myśli mainstreamowe media polskie, europejskie, jeden pies wg mnie. Antyislamskie – zgadza się, są bardzo antyislamskie. Nie trawię tego; nie pochwalam takiego nurtu myślenia. Cieszę się, że trafiłam na fajnego imama, który w łagodny, spokojny sposób działa na swoim poletku. Dla mnie jest on tak samo cenny i ważny jak fajny katolicki ksiądz który daje wywiad do Wyborczej. Jeśli nazywasz to lukrowanym marketingiem – nie przeszkadza mi to. Najważniejsze że popiera ogólną tolerancję i kulturową różnorodność 😉
Chodzi mi o to, że po prostu uważam takiego imama za niewiarygodnego. Gdy mówi o tolerancji, o tym, że wszystko mu jedno, jaką kto wyznaję religię, jak się ubiera i temu podobne rzeczy – po prostu mu nie wierzę. Albo inaczej, uważam, że taką gadką chce kogoś zaintrygować, chce wzbudzić sympatię do islamu, by zwiększyć szansę na przyszłe przekabacenie „niewiernego” do swojej religii. Co zresztą jest naturalne dla każdej religii, bo tak samo jak każdy normalny ksiądz katolicki, tak samo ten imam chce uratować duszę każdego ateisty poprzez nawrócenie go.
Niemniej nie ma to nic wspólnego z tolerancją ani kulturową różnorodnością, bo te pojęcia nie niosą ze sobą w perspektywie monoteistycznej wieczności jakiejś wielkiej wartości.
Wiesz co? I wlasnie tu sie rozmijamy. Poniewaz imam mowi w sposob spokojny, pozbawiony agresji, wywazony to jest on dla Coebie niewiarygodny. Gdyby krytycznie wypowiadal sie o przyslowiowych kobietach z dekoltami uznalbys zapewnie ze wszystko jest ok. Owszem zgadzam sie ze on uzywa takich wywiadow do tego aby peomowac islam. Ale i tez na tym polega jego praca! Mam ten komfort ze wiem o nim wiecej takze od strony prywatnej niz Ty przeczytales w tym wywiadzie. I mimo ze nie znam go dobrze to ta wiedza pozwala mi sadzic ze on jest wlasnie tym, co mowi. A jeslii dla kogos jest niewiarygodny to moze sam powinien pojsc z nim pogadac. Ja ponadto po rozmowie z nim poczytalam sobie dostepne ogolnie w internecie kazania piatkowe o ktorych wspominal… i wszystko zaczyna sie mi laczyc w calosc. W mediach europejskich obraz islamu jest inny wiec nie dziwie sie ludziom ktorych tego typu informacje po prostu nie przekonuja.
To takie bardzo płytkie spojrzenie na religię…O ile
mnie pamięć nie myli to na lekcjach języka polskiego (w liceum) byłam uczona, że Koran jest tylko jedną z kanonu 3 najważniejszych ksiąg w Islamie kolejną jest Tora i Biblia. Jezus jest uznawany za proroka, więc podstawy światopoglądowe mamy bardzo podobne! My katolicy rościmy sobie prawo, do uważania, że nasza religia jest najważniejsza i najbardziej wartościowa. Ten imam jest człowiekiem, który nie przeciągnie mnie na swoją stronę, ale ciekawie opowiada i każdy inteligentny człowiek sam podejmie decyzję, co do wniosków jakie wysnuć – czy jest to lukrowana wersja Islamu czy prawdziwy Islam… Tak jak chrześcijaństwo ma wiele twarzy tak Islam będzie miał ich wiele.
„Niemniej nie ma to nic wspólnego z tolerancją ani
kulturową różnorodnością, bo te pojęcia nie niosą ze sobą w perspektywie monoteistycznej wieczności jakiejś wielkiej wartości.” – to jakiś pseudo intelektualny bełkot… człowieku o czym Ty piszesz? Zasada jest prosta: żyj i dać żyć innym… Nie rozumiem tego, że trzy religie monoteistyczne nie mogą koegzystować? Mogą bo wiele raz były tego przykłady. Ponadto, jeśli jesteś w kraju, którego kultura jest inna, to należy to uszanować i przestrzegać zasad. Skoro do kościoła nie wypada wchodzić w wydekoltowanej kiecce, to dlaczego tak mam wchodzić do synagogi czy meczetu? To działa w dwie strony i ma baardzo wiele wspólnego z tolerancją.
Przydałoby się pytanie o 9-letnią żonę Mahometa
Z tego wyczytalam, to Mahomet mial wiele zon w roznym wieku, takze duzo starszych od niego, ale tylko jedna (ktorej imienia nie pamietam) byla ta prawdziwa. Byla bardzo madra i aktywna ,business woman tamtych czasow 🙂 a on kochal ja do szalenstwa. Pozostale kobiety, dziewczyny , to byly przygarniete przez niego ofiary wojny, kiedy zostaly same i z niczym. Niestety lub stety Koran jest napisany w taki sposob, ze mozna go interpretowac na wiele sposobow, nie zawsze szlachetnych. Jedni twierdza, ze Koran wrecz zakazuje wielomalzenstwa mowiac, ze czlowiek moze miec wiele zon tylko pod warunkiem, ze bedzie kochal je jednakowo, ale tak potrafi tylko Bog. Inni w tym samym zdaniu widza cos zupelnie innego.
Ponadto akurat Mahomet brał te kolejne żony nie tylko w celach osobistych, ale raczej traktował to jako poszerzanie muzułmańskiej 'ummy’ czyli społeczności. Podobnie jak w Europie królowie aranżowali małżeństwa swoich dzieci z innymi władcami, by powiększać imperia. Poligamia istniała także przed Mahometem ale on starał się jej nadać jako takie zorganizowane formy. Choćby te cztery żony o których tyle się słyszy – to były nie „aż cztery” ale „tylko cztery” 😉
Dużo by opowiadać.
Trafiam daaawno po opublikowaniu notki, no, ale jak zwykle mam mnóstwo blogowych zaległości 🙂 Przede wszystkim gratuluję rozmowy, wywiad czytało się bardzo przyjemnie. W islamie nie ma jednoznacznej hierarchii, dlatego – czy to dobrze, czy źle, to już ocena indywidualna – każdy hoca może mieć inne spojrzenie na wiele tematów, choć oczywiście podstawy pozostaną te same. Szkoda, że w Turcji (i w Polsce!) nie wszyscy są tak otwarci 😉 Zupełnie nie zgadzam się z wieloma wypowiedziami imama, na hasło o niebie pod stopami matki mam alergię ;)), ale nadal chętnie napiłabym się z Twoim rozmówcą 🙂 Pozdrawiam 🙂
jak rozumiem napiłabyś się cayu? 😉
No jasne, że cayu. Jakoś ucięło mi ten fragment zdania, co zresztą wyszło też dość, hm, ciekawie 😉
:))
Jak niebo jest pod stopami matki do czemu nie może być równie pod stopami żony ;))) – mała dygresja.
Jaka jest interpretacja tego popularnego w islamie hasła, na które tak jak Ty Rodzynku, też zdarza mi się skrzywić? Dla mnie dwojaka:
1. Każda kobieta co jest matką idzie do nieba, bo macierzyństwo jest trudne i z góry należy się za nie nagroda – niebo, po którym stąpa swoimi stopami
2. Każde dziecko (najczęściej syn) zapatrzony w swoją matkę u jej stóp czuje się jak w niebie – dosłownie, widziałam muzułamnina w wieku ok 50 lat klękajacego przed swoją matką i całujacego ją stopy.
Bardzo ciekawy wywiad i dobre to, że udało Ci się go przeprowadzić. Imamowie zawsze wydawali mi się niedostępni i nie wiem czy miałabym do nich zaufanie. Ale jest to skojarzenie z Maroka, gdzie do większości meczetów turysta raczej nie ma wstępu. Też się zastanawiałam czy azan (była mowa o marokańskim) leci z taśmy czy ktoś śpiewa). Tym bardziej niesamowita wydaje mi się historia z goszczeniem turystów, z dawaniem im schronienia oraz dawanie im dużo swobody. Duchowni wszystkich religii są różni zarówno księża jak i imamowie, zarówno konserwatywni i surowi jak i otwarci. Wielu Marokanczyków uważa, że islam powinien być dokladnie taki jak Twój rozmówca przedstawia. Nie do końca zgadzam sie co do jego stosunku do zwierząt, że niby dla zdrowia lepiej nie trzymać ich w domu, bo dla mnie plusy tego przważaja. Oraz traktowanie upuszczania krwi jako symbolu – tez to widziałam mimo szybkiego cięcia nie wyglądało to na szybką śmierć. A może osoba co to robila, nie rzeźnik tylko zwykły facet – głowa rodziny nie bardzo umiał to zrobić. Pewnie wiesz, bo dobrze to widziałaś w Turcji. Wkrórce też o tym napiszę jak to przebiegało w Maroku. Dobrze, że nie ma przymusu w religii, chcesz trzymaj zwierzę w domu, nie chcesz nie ofiaruj (nie zabijaj).
Bardzo ciekawy wywiad, szkoda, ze nie zapytalas go o malzenstwa mieszane 🙁 nam kiedys pewien imam (turecki, ale pracujacy w meczecie za granica) powiedzial, ze o ile wybranka jest Chrzescijanka lub Zydowka to maz nie ma prawa wymagac zmiany religii jesli ona sama tego nie chce. Natomiast dzieci powinny zostac wychowane wg Islamu. Ciekawa jestem innych glosow.
Pytalismy tez o pokarm halal i ku mojemu zdziwieniu, dowiedzielismy sie, ze praktykujacy muzulmanie moga spozywac takze mieso , ze zwierzat, ktorych uboj bym prezprowadzony przez WIERZACEGO i PRAKTYKUJACEGO Chrzescijanina.
Co do małżeństw mieszanych w islamie są sztywne zasady podobnie jak w chrześcijaństwie czy judaizmie. Islam głosi że muzułmanin może się ożenić z osobą innego wyznania o ile dzieci będą wychowywane w wierze ojca. Podobnie jest w chrześcijaństwie. To dlatego z kolei muzułmanka nie powinna wychodzić za chrześcijanina – bo wtedy to on będzie czuł powinność wychować dzieci w swojej religi a zatem muzułmanie „tracą” na takim układzie 😉 Czysta praktyka.
Natomiast nie ma czegoś takiego jak przechodzenie na wiarę męża – nigdy, przenigdy zmuszanie nie jest dozwolone a wręcz jest grzechem. Jeśli małżonek/małżonka sami się nawrócą, to OK. Ale przymuszanie do zmiany religii jest zabronione.
Co do mięsa niestety tu się nie wypowiem, bo nie spotkałam się z tym.