Przedwielkanocnie

/Na zdjęciu: domowa uprawa rzeżuchy na obcej, tureckiej ziemi/

Nie zamierzam broń Boże zbywać moich ukochanych Czytelników byle-wpisem. Podczas gdy jestem w Polsce i tradycyjnie nie mam głowy do pisania o Turcji postanowiłam jednak wrócić do starej dobrej tradycji blogowej i tym samym upiec dwie pieczenie na jednym (przedświątecznym) ogniu, to jest:
a) dodać krótki wpis na niekonkretny temat (który w trakcie pisania grafomańsko się rozrasta),
b) dać Wam znać, że wszystko u mnie OK

Przyznajcie – sprytnie 😉

Do tego dorzucę jeszcze jeden, ogólnoblogowy nowy trend, a mianowicie:
c) publikowanie odnośników do wcześniejszych wpisów o podobnej tematyce.

A zatem:

1. Jestem już prawie zdrowa, choć przyznam szczerze, polska pogoda utrudniała mi zdrowienie jak tylko mogła. Nie, żebym się dziwiła – kiedy ostatnio byłam na Wielkanoc w Polsce dwa lata temu, było nawet gorzej (więcej śniegu!), więc byłam już psychicznie przygotowana. W tym kontekście dzisiejsze nieśmiałe słońce które nawiedziło Poznań i okolice wyglądało jak żart! I niech ten żart trwa. Jutro idę na rower 🙂

2. Kilka dni temu Turcję dotknął zaskakujący blackout, czyli prawie całodzienny brak prądu w praktycznie całym kraju. W samej Alanyi z tego co doniósł mi K.P. prądu nie było dokładnie w godzinach pracy, czyli mniej więcej 8.30 do 16.30. Niektórzy mieli więc dzień laby – oczywiście ci, w których firmach i budynkach nie ma generatorów. Akurat Alanya i okolice przeżywają dość częste przerwy w dostawach prądu w sezonie letnim, kiedy wszystkie hotele, restauracje i inne przybytki mają włączoną klimatyzację przez praktycznie 24 godziny na dobę (i to ustawioną na 18 stopni, dodała zdegustowana…), generatorów więc u nas dostatek. Można więc było jako tako funkcjonować, ignorując jedynie monotonne buczenie silników.  Oczywiście Skylar żałowała, że nie mogła być na miejscu i na żywo bezwstydnie i perfidnie podglądać w tej niecodziennej sytuacji zachowań obywateli Republiki Tureckiej. Cóż, pozostało mi obserwowanie listy znajomych na 'fejsie’, która przez kilka godzin nie wyświetlała wielu moich tureckich znajomych. Część z nich korzystała z internetu w smartfonach, ale niektórym przecież w końcu wyczerpały się baterie… Zastanawiałam się jak wielu z nich, uzależnionych do cna od portali społecznościowych, udało się ten dzień przetrwać?

3. Zbliżająca się Wielkanoc sprawiła, jak co roku, że odpowiadałam na pytania Polaków o turecki odpowiednik tego święta. Tak, nie przewidziało Wam się. Pytano mnie o turecką Wielkanoc. Zazwyczaj odpowiadam w żartach, że jedynym elementem wspólnym z muzułmańskim Świętem Ofiarowania jest motyw baranka… Aby pozostać sprawiedliwym trzeba też wspomnieć o Turkach, którym co roku staram się tłumaczyć ideę Świąt Wielkanocy. Kiedy argumenty religijne nie wystarczają, do wyobraźni przemawia oczywiście opowieść o jajku. Tym sposobem w moim tureckim otoczeniu Wielkanoc (po turecku zwana Paskalya) kojarzy się jako Yumurta Bayramı, czyli Święto Jajka, ewentualnie Tavşan Bayramı (Święto Zająca), natomiast Lany Poniedziałek w ogóle nie mieści się w głowach 😉

4. Będąc w Turcji niespecjalnie obchodzę Wielkanoc, choć Polacy mieszkający w Alanyi co roku, podobnie jak na Wigilię, spotykają się we wspólnym gronie. Moim małym sukcesem na obcym, tureckim gruncie, jest kontynuacja polskiej tradycji zasiewania rzeżuchy w domu. Co prawda nie na ligninie, a na tureckich ręcznikach papierowych z marketu BIM – efekt równie dobry. K.P. rosnące „zielsko” omija szerokim łukiem ale akceptuje. Jakieś trzy-cztery lata temu chwaląc się mamie podczas rozmowy na Skype, że rzeżucha rośnie, przechyliłam talerzyk, na którym świeżo podlana się znajdowała wprost na klawiaturę komputera… 🙂

5. A na koniec wspomniany link do własnego wpisu. Przy okazji Wielkanocy 2013 popełniłam wpis o Wielkanocnych Turkach. Tak, to było 2 lata temu, a pamiętam jakbym dopiero co siedziała w Poznaniu na kanapie u Mamy i pisała tę notkę… Cóż, dziś nadal siedzę na kanapie u Mamy i piszę tę notkę… Może część z Was pamięta – może nie – obie grupy zachęcam do lektury 😉 O, tutaj (klik).

A na Święta życzę Wam przede wszystkim spokoju, odpoczynku i zdrowia. Czego i sama sobie życzę 😉

PS. Skromnie poinformuję też Czytelników, że w księgarniach, 23 marca pojawił się przewodnik o Turcji z serii 360 stopni wydawnictwa Pascal, który miałam przyjemność współtworzyć i redagować. Chętnych zapraszam do zakupu i lektury, więcej detali na stronie Wydawcy :)))

Picture of Agata

Agata

Od 20 lat mieszkam i pracuję w Turcji, w śródziemnomorskiej Alanyi. Jestem pilotką wycieczek, blogerką, youtuberką, pisarką, magistrem kulturoznawstwa. Dzięki mojej działalności tysiące Polaków zachwyciło się Turcją, pozbyło obaw i stereotypów o tym kraju... i finalnie: zachwycili się jej pięknem i różnorodnością!

0 komentarzy

  1. A można jeszcze dostać „Półprzewodnik obyczajowy”? 🙂 Bo zdjęcie książki donikąd nie prowadzi, całą stronę przeszukałam i nic! Proszę o cynk – od ręki biorę 🙂

    1. Niestety nie można dostać, muszę tą reklamę książki czasowo zdjąć ze strony. Skończył się nakład… ale niedługo… mam nadzieję – nowe wiadomości!! Damy cynka 🙂

    2. Już tu kiedyś pisałam. Zamówiłam internetowo ten przewodnik u wydawcy. I nic do tej pory, od listopada. Wpłaciłam pieniądze, bo to było warunkiem zamówienia. Do tej pory ani zwrotu pieniędzy ani przewodnika. Wiec uważaj lepiej nie zamawiać!!! Alicja R.

  2. Witam,
    Mam do Ciebie pytanie trochę nie na temat; czy orientujesz się może jak wygląda zakup wizy tureckiej na granicy? czy można jeszcze ją wykupić w „tradycyjny” sposób czy już tylko przez e-visa?

  3. Nie latam z biurami podróży, po prostu kupuję w takich liniach, gdzie akurat jest dobra cena lub godzina połączenia. Ponieważ kieruję się do Poznania praktycznie zawsze latam do Berlina niemieckimi albo tureckimi liniami. Jest mnóstwo linii które to połączenie oferują w bardzo różnych cenach – do wyboru, do koloru. Latałam chyba już wszystkim 😉
    Korzystam z wyszukiwarek połączeń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Subscribe to My Newsletter

Subscribe to my weekly newsletter. I don’t send any spam email ever!