o tym jak wszystko czasami jest pod gorke

Polka w Turcji - Codzienność w Turcji widziana oczami Polki mieszkającej za granicą

Właśnie dlatego nie pisałam na blogu. Kompletnie nie miałam do tego głowy. Ostatnie kilka tygodni to nieustanne szaleństwo; ciągle coś się dzieje. Apogeum tego stanu osiągnięte zostało w minionych dniach, kiedy norma pecha na osobę została już zarówno w moim jak i Króla Pomarańczy przypadku wykorzystana zarówno za rok 2011, jak i chyba z zapasem – za 2012.
A propos, czasami zastanawiam się, jak pięknie się dobraliśmy – dwa kompletnie różne charaktery ale o takim samym stopniu przyciągania pecha. I to takiego pecha, który nie wydaje się niczym strasznym, dopóki nie pojawi się w ilościach hurtowych – w różnych sprawach, w różnym stopniu, i do tego osobno związany ze mną a osobno z Królem. Razem powstaje z tego mieszanka wybuchowa i wielkie zamieszanie.
Oczywiście w ostatecznym rozrachunku okazuje się zazwyczaj, że nasz pech to bardziej takie „szczęście w nieszczęściu”, że mogło być gorzej, że wszystko dobrze się skończyło. Ale co się nastresujemy, to nasze.

Biorąc powyższe pod uwagę nasz pomysł aby razem prowadzić firmę okazał się doprawdy karkołomny – wciąż coś nam się przytrafia 🙂

Dzisiaj więc nie będzie zbyt konkretnej notki. Muszę odpocząć. Od czego? Bynajmniej nie tylko od pracy. W ciągu ostatniego tygodnia mało spałam, jadłam w sposób nieregularny, wykorzystałam wszystkie minuty we wszystkich trzech telefonach (dwóch tureckich i polskim), wciąż dostarczałam gdzieś jakieś dokumenty, i wciąż jakiegoś brakowało. Konkurencja próbowała opanować stronę naszego biura, zgłaszając ją jako „oszusta” i „wyłudzacza”, a wcześniej szkalując na forum internetowym. Parę razy przekręciłam przez nieuwagę i stres dane turystów których wysyłałam na wycieczki, więc albo czekali za wcześnie, albo za późno, a ja nie rozumiałam, jak to się stało.
Raz prawie spóźniłam się w środku nocy na samolot, bo – żeby było tego mało – ostatnio odwiedziłam w celach pilnych Ojczyznę naszą kochaną. Tego samego wieczora świętowaliśmy z Królem zdobycie przez Fenerbahce mistrzostwa Turcji w rozgrywkach, więc w głowie jeszcze wirowało z emocji i od triumfalnych parad samochodowych z flagą klubu po całym mieście. Kto by wtedy myślał o sprawdzeniu z jakiego terminalu odlatuje samolot, pewnie „z tego co zawsze”…
Leciałam do Berlina. Z Berlina przedostałam się do Poznania pociągiem, choć to również nie było proste – akurat tego dnia uszkodzone zostały tory (?) i trzeba było przejechać z głównego dworca na inny kilkoma kolejkami podmiejskimi. Na szczęście takich pasażerów było więcej: para Włochów, Ormianka, kilkoro Amerykanów, Brytyjczycy, Niemcy, jeden Turek – i grupka Polaków. Wszyscy zaliczaliśmy „tour” po Berlinie i ostatecznie wylądowaliśmy w upragnionym pociągu do Warszawy przez Poznań. Wysiadając z pociągu w Poznaniu ledwo 20 minut po planowanym przyjeździe, podekscytowana faktem, że znów jestem W DOMU, że jest tak ciepło, zielono i cudownie, zgubiłam moją ukochaną apaszkę 🙂
Zrobiwszy przyjazdem szaloną niespodziankę mojej Mamie, następnego dnia wstałam o 5 rano i odwiedziłam z kolei Warszawę. Zdobyłam w ten sposób już siódmą w mojej kolekcji wizę pracowniczą z Ambasady Tureckiej. Aby nie było tak łatwo, po drodze znów coś zgubiłam – tym razem zdjęcie legitymacyjne, które jest niezbędne do wyrobienia wizy. Biegałam więc po okolicach Dworca i Metra szukając czynnego zakładu foto i dałam się uwiecznić wymięta i niewyspana (pani wspaniałomyślnie przeprowadziła retusz).
Tego samego wieczora będąc z powrotem w Poznaniu dowiedziałam się, że jakaś wulkaniczna chmura znów krąży nad Europą, ale woląc się na zapas nie martwić poszłam się pobawić z przyjaciółmi. O drugiej w nocy po powrocie do domu rezerwowałam przez internet bilet lotniczy, bo okazało się jednak, że samoloty latają. Następnego dnia wciąż zaspana i potargana robiłam pospieszne zakupy (chleb razowy i orkiszowy, biały ser, normalne spodnie, o co nie było łatwo, wszystkie sprzedają teraz w fasonie do jazdy konnej, co kiedy ma się biodra 30-letniej kobiety, nie wygląda dobrze; ale przecież ubrania szyje się dla chudych 15-latek).
Pociąg do Berlina tym razem bez przesiadek – i wylot do Antalyi punktualnie co do minuty.

Znów jestem w Alanyi, siedzę sobie w biurze i mam wrażenie że ostatnie 3 dni to był jakiś sen… Ta piękna choć niedoskonała Polska z tymi kochanymi specyficznymi ludźmi i pięknymi krajobrazami… Sen… tym bardziej, że kiedy śpię śnią mi się problemy z którymi się teraz użeram w wersji „negatywnej”, co wydatnie pomaga mi wcześnie wstawać.

Podejrzewam, że do soboty dojdę jako tako do siebie. Muszę zrobić coś z włosami, wyprać ciuchy, ogarnąć dom i może coś upiec (widok pustej lodówki nie daje mi spokoju). Przydałoby się też parę godzin snu. Nie mówiąc już o próbie ogarnięcia biura, w którym codziennie toczę walkę o przetrwanie z dwoma mężczyznami – zostawiającymi wszystko gdzie popadnie a potem w panice próbującymi to odnaleźć.
Kiedy więc dojdę już do siebie… wtedy strzeżcie się łamane na „stay tuned”. Napiszę taką notkę, że ho ho.

Jak to mówią, insallah.

Picture of Agata

Agata

Od 20 lat mieszkam i pracuję w Turcji, w śródziemnomorskiej Alanyi. Jestem pilotką wycieczek, blogerką, youtuberką, pisarką, magistrem kulturoznawstwa. Dzięki mojej działalności tysiące Polaków zachwyciło się Turcją, pozbyło obaw i stereotypów o tym kraju... i finalnie: zachwycili się jej pięknem i różnorodnością!

0 komentarzy

  1. Cóż doradzić… chyba tylko banalne: głowa do góry, Polka potrafi! 3mam kciuki:)
    A propos… a nie można w biurze zatrudnić 1-ej zorganizowanej pani, zamiast 2-óch roztargnionych panów;)? [enka]

  2. hehe, roztargnieni panowie to niemal rodzina 🙂 wiec wyboru nie ma… ale kiedys moze zatrudnimy ogarnieta pania, najlepiej z Polski, chociaz nie jest to temat prosty (pozwolenie na prace) :))

    dzieki i pozdrowka

  3. hmmm, hmmm…
    Gdzie są listy, które miałem wysłać?
    aa, mogą poczekać. Jutro piątek, więc doleko nie „polecą”, a po weekendzie na pewno ktoś je znajdzie 😛

    Prawie jak u nas Sky, tylko klimat lepszy 😀

    Prezentuj nos godnie i powodzenia :>

  4. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło:)zawsze są jakieś plusy-te dodatnie i te ujemne;)powodzenia
    pozdrowienia Marlena
    ps.już prawie całe archiwum przeczytałam i jestem wciągnieta na maxa…

  5. Dobrze, że jesteś tak zaradną kobieciną na obczyźnie.
    Bardzo przyjemnie się czyta 'Ciebie’ 😉
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za udany odpoczynek, a już na pewno zasłużony.

  6. Witam, wpadłem na ten Blog przez przypadek. Udając się na tygodniowe wakacje w okolice Side, na początku Czerwca, przeszukuję internet by doszukać się informacji. Niestety najmniej można się dowiedzieć jaką odzież nalezy zabrać np. na wieczorne spacery czy zimno jest czy ciepło.
    Jeśli w najbliższym czasie wcisneła byś w Bloga info o tym bylibyśmy wdzięczni.
    Ps.My jesteśmy z Poznania kibicujemy Kolejorzowi. -)))
    Pozdr.Mirek

  7. Mirek, pozdrawiam Poznań 🙂
    Aktualnie pogoda jest bardzo dobra, ale wieczory wymagają lekkiego sweterka czy cienkiej bluzy. W czerwcu będzie jeszcze cieplej.
    Pozdrawiam!

  8. Błyskawica -))) Dziękuję za odpowiedź, wylot za 8 dni, do tego czasu, aż tak się nie ociepli, dlatego Twa odpowiedź jest bardzo pomocna.Zyczę powodzenia w biznesie, w nim zawsze jest lekko pod górkę.-)))
    Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
    Mirek.

  9. Nooo…jeśli nie Tobie, to komu małoby się udać? 🙂 Wszystko sie wyprostuje zobaczysz i nie mów pod nosem „taaa łatwo ci mówić” bo wcale mi niełatwo- od 3 tygodni mam remont łazienki który (wnioskując po tempie robót skończy sie około Bożego Narodzenia)
    a więc trzymajmy się i nie dajmy handrze(chandrze??)

  10. A może potrzebujesz zorganizowaną polkę z Cypru? 😛 w końcu jakby nie patrzeć mamy do siebie „rzut beretem” 😛 Nie no powaga, jakby coś to służę pomocą, serio.

    Ta notka przypominała mi nasz pobyt przed ślubem..tez tyle było załatwiania, jeżdżenia po ambasadach, po urzędach, w sumie ten przyjazd też dla mnie był jakby sen…w tempie ekspresowym było wszystko, bo szacowny narzeczony miał tylko 10 dni urlopu więc mega szybko trzeba było załatwiać wszystko w 5 dni, bo wcześniej 5 spędziliśmy na zwiedzaniu Stambułu…

  11. Witam, w sierpniu powracam po 6 latach na wakacje do Turcji i już się nie mogę doczekać 🙂 Oczywiście fakultety z Twojego biura 🙂 Pozdrawiam. Żaneta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Subscribe to My Newsletter

Subscribe to my weekly newsletter. I don’t send any spam email ever!