NADAL ŻYJĘ!

Muszę się wygadać…, komuś opowiedzieć mój rozkład ostatnich dni 🙂

Wtorek
W nocy wysyłam gości na lotnisko. Wieczorem mam migrenę ale znika po przespaniu paru godzin. Budzę się o 3 i idę na miejsce zbiórki z autobusem. Autobusu nie ma. I nie ma. Spóźnił się w sumie 40 minut, co przy wyjeździe na lotnisko ma JAKIEŚ znaczenie. Ok 5 idę spać.

Środa
O 9 wyjeżdżam na lotnisko (130 km), specjalnie jadę wcześniej żeby pochodzić po centrum handlowym; muszę się odstresować (dużo problemów ostatnio), ide na herbate ze znajomym. O 13 ląduje pierwszy samolot, potem bardzo opóźniony następny. Pędzimy do Alanyi (130 km).
W Alanyi jestem o 19, załatwiam parę Bardzo Ważnych Spraw, nie zdążyłam wziąść prysznica ani zjeść normalnej kolacji, o 20 mam autobus znów do Antalyi (130 km).
Czekam na ten autobus (z firmy) około godziny, bo zapomniali o mnie i przejechali przystanek – trzeba było wracać. Zaczynam siąkać nosem; jestem chora.
Na lotnisku jestem ok 23, o 3 rano idę spać po przywiezieniu i zakwaterowaniu turystów (nie obyło się bez stresów z powodu luzu organizacyjnego firmy tureckiej; 130 km).

Czwartek
Wstaję o 9, od 10 zaczynam pracę (spotkania informacyjne) – jestem solidnie przeziębiona, kończe pracę (z hotelu do hotelu, na telefonach, w pośpiechu, bez jedzenia), kończę o 18, przebieram się, 3 minuty prysznica i lecę do biura dalej pracować (kolejne wazne sprawy). Aktualnie jestem w biurze i nadal pracuję. Potem pójdę na kolację i SPAĆ (oby żadne niespodziewane telefony mi snu nie przerwaly).

Piątek
Od rana mam dyżury w hotelach, potem dwie wycieczki, w sumie pracuję od 9 do 24.

Sobota
Turyści w hotelach poprosili o dodatkowe dyżury bo „Pani taka fajna”. Po dyżurach jestem wolna – jak się uda – do poniedziałkowego popołudnia. Zamierzam się byczyć tak bardzo, jak to tylko możliwe po takim maratonie. Może nawet pokuszę się i pojdę na plaże – ale najpierw muszę się pozbyć przeziębienia…

Nie powiem jak się teraz czuję, żeby nie martwić bliskich 😉 No i żeby nie przeklinać.
Ale to jest takie śmieszne uczucie podzielenia, bo z powodu przepracowania, odpowiedzialności, zmęczenia, choroby – ma się ochotę rzucić wszystko w jednej sekundzie. Tym bardziej – za taką kasę. A w następnej sekundzie załatwi się coś „niemożliwego” dla turysty albo chwile pogada z jakimiś miłymi nowymi gośćmi – i cała złość odpływa. Takie to uroki – już widzę wielki neon migający mi nad głową „Uśmiech turysty najlepszą zapłatą”
i niżej małymi literkami „Naiwniaczka” 😉

Picture of Agata

Agata

Od 20 lat mieszkam i pracuję w Turcji, w śródziemnomorskiej Alanyi. Jestem pilotką wycieczek, blogerką, youtuberką, pisarką, magistrem kulturoznawstwa. Dzięki mojej działalności tysiące Polaków zachwyciło się Turcją, pozbyło obaw i stereotypów o tym kraju... i finalnie: zachwycili się jej pięknem i różnorodnością!

0 komentarzy

  1. o-haaa…

    wstrzasnelo

    co nas nie zabije to nas.. taak…

    za pare lat otworzysz wlasne biuro, a wtedy wszyscy czytajacy Twojego bloga sie zglosza (ja bede pierwsza;)

    kendine iyi bak

  2. a ja będę druga 🙂
    Od dłuższego czasu regularnie i bardzo chętnie wracam na tego bloga, bo bardzo miło się czyta to, co piszesz.
    Potrafisz świetnie oddać tę niezwykłą atmosferę, jaka panuje w turystycznym świecie Turcji 🙂
    kiedy się to czyta to, pomimo wielu nieznośnych dziwactw w mentalności Turków, zwyczajnie nie da się Turcji nie kochać 🙂

    Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości.

  3. i dzięki temu widzę jak hm turystka wygląda z drugiej strony, teraz wszystkie spóźnienia autobusów, wycieczek itd. stają się jasne…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Subscribe to My Newsletter

Subscribe to my weekly newsletter. I don’t send any spam email ever!